W niedzielę swój udział w Mistrzostwach Świata do lat 20 zakończyła reprezentacja Polski. W jej szeregach mieliśmy trzech wychowanków Akademii Lecha Poznań: Miłosza Mleczko, Michała Skórasia oraz Tymoteusza Puchacza. - Ten turniej stanowi dla każdego z nas cenne doświadczenie i wierzę, że wielu z nas będzie dalej grało w młodzieżowej reprezentacji i dotrze do tej głównej kadry - twierdzi ostatni z nich.
W 1/8 finału mundialu biało-czerwoni mierzyli się w Gdyni ze zwycięzcą grupy B, Włochami. Faworyzowani goście z Półwyspu Apenińskiego objęli prowadzenie kilka minut przed przerwą za sprawą rzutu karnego, ale w drugiej połowie Polacy potrafili pokazać się z dobrej strony. W wielu superlatywach wypowiadał się o postawie naszej kadry selekcjonera włoskiej drużyny, Paolo Nicolato. 52-letni trener na konferencji pomeczowej podkreślał, że jego gracze mieli w końcówce starcia spore problemy z powstrzymywaniem ataków gospodarzy. W opinii wielu obserwatorów były to najlepsze momenty Polaków na organizowanej w naszym kraju imprezie.
- Mieliśmy sporo sytuacji do wyrównania, można wymienić czy to "setkę" z gry, czy kilka okazji po stałych fragmentach. Brakowało nam wykończenia i myślę, że mecz stał na bardzo wyrównanym poziomie, remis byłby pewnie bardziej sprawiedliwy. To jednak Włosi okazali się o jedną bramkę lepsi, a my odpadamy z turnieju - opisywał po końcowym gwizdku Tymoteusz Puchacz, który na boisku pojawił się na ostatni kwadrans.
Jednym z najbardziej aktywnych zawodników w szeregach gospodarzy był Michał Skóraś, który dwukrotnie zmusił do wysiłku broniącego bramki przyjezdnych, Alessandro Plizzarego. Niestety, także jego próby z dystansu nie zmieniły ostatecznie wyniku spotkania. - Zabrakło nam w niektórych sytuacjach dosłownie milimetrów. A to dobrze interweniował bramkarz, a to przy jednym dośrodkowaniu piłka nieznacznie minęła bramkę Włochów. Oczywiście, przeciwnik również miał swoje okazje, a dla kibiców ta druga połowa pewnie była całkiem fajna do oglądania - mówił po meczu urodzony w 2000 roku gracz.
Okoliczności odpadnięcia z rozgrywek mogą powodować rozczarowanie u naszych kadrowiczów, którzy czuli, że można było na tym mundialu osiągnąć więcej. - To jest coś, co może zaboleć każdego z nas. Czuliśmy, że awans jest na wyciągnięcie ręki, że jesteśmy w stanie to dźwignąć. To się nie udało i dlatego to dla nas bolesne doświadczenie - podkreślał Puchacz. - Najbardziej boli nas ponownie to "zero" z przodu. W drugiej połowie zagroziliśmy kilka razy Włochom, ale to okazało się być za mało. Każdy z nas chciał wygrać to spotkanie i za determinację w obronie i ataku można pochwalić ten zespół. Tym bardziej szkoda - dodawał jego młodszy kolega.
Zdaniem dwóch lechitów, którzy wystąpili na trwających Mistrzostwach Świata, występy w takim turnieju mogą zaprocentować już w niedalekiej przyszłości. - Otrzaskaliśmy się z dużą imprezą i fajnie tym bardziej, że miała ona miejsce w Polsce. Pierwszy raz mieliśmy przyjemność doświadczyć tak dużego turnieju, sporego zainteresowania, transmisji w otwartej telewizji. To jest cenne doświadczenie dla nas i wierzę, że wielu z nas będzie dalej grało w reprezentacji młodzieżowej i dotrze do tej głównej kadry - podkreślał Puchacz, któremu wtórował wypożyczony w minionym sezonie do Bruk-Bet Termaliki skrzydłowy. - Mierzyliśmy się z zawodnikami występujący na wysokim poziomie, a to zawsze będzie dla nas plusem. Zabieramy ze sobą to doświadczenie na przyszłość i to jest najważniejsze - podsumował Skóraś, który po niedzielnym starciu otrzymał w wielu mediach najlepsze noty w swoim zespole.
Zapisz się do newslettera