We wtorek poznaniacy zagrają meczu pucharowy z Podbeskidziem. To zespół, z którym lechici grali w przeszłości w tych rozgrywkach. Pięć lat temu Kolejorz po dwumeczu pokonał, walczący wtedy o awans do ekstraklasy, zespół z Bielska-Białej i zagrał w finale Pucharu Polski.
Poznaniacy do meczu z Podbeskidziem podchodzili w roli zdecydowanego faworyta. Zespół z czołówki ligi mierzył się wtedy z pierwszoligowcem. Pierwszy mecz półfinałowy odbył się przy Bułgarskiej. Lechici prowadzeni wówczas przed Jose Mari Bakero prowadzili 1:0 po bramce Bartosza Ślusarskiego. Dość niespodziewanie bielszczanie doprowadzili do wyrównania w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Do bramki trafił Adam Cieśliński i rewanż zapowiadał się bardzo emocjonująco.
- Podbeskidzie było wtedy bardzo wymagającym przeciwnikiem. Przy Bułgarskiej mieliśmy sporo problemów by pokonać drużynę rywali, aczkolwiek byliśmy przekonani o naszej sile i nie obawialiśmy się porażki w tym dwumeczu - wspomina tamto spotkanie były obrońca Lecha Marcin Kikut, który zagrał w tamtym spotkaniu 45 minut
W rewanżu wynik spotkania otworzył w 25. minucie Damian Chmiel i Lech był za burtą Pucharu Polski. W przerwie trener Kolejorza dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Semir Stilić i Artjoms Rundevs. Oni jednak długo nie potrafili pomóc drużynie w przechyleniu szali zwycięstwa na korzyść poznaniaków. Co więcej w 58. minucie Piotr Malinowski podwyższył prowadzenie Podbeskidzia.
Na stadionie w Bielsku-Białej zapanowała euforia, ale trudno było się jej dziwić. Kolejorz potrzebował dwóch bramek, aby odrobić straty i ostatecznie awansować do finału, w którym po godzinie gry było Podbeskidzie. Wtedy jednak swój geniusz pokazali ci, którzy pojawili się na boisku po przerwie. Sygnał do ataku w 73. minucie dał Semir Stilić. Dwie minuty później do remisu doprowadził Artjoms Rudnevs, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i uderzeniem głową skierował piłkę do siatki.
W 90. minucie wynik spotkania ustalił, ponownie strzałem głową, Rudnevs, który wykorzystał świetne podanie Siergieja Kriwca. - Po pierwszym zremisowanym spotkaniu, nasze ambicje były wyraźnie podrażnione. Dodatkowo w rewanżu do przerwy przegrywaliśmy 0:2. Wtedy osiągnęliśmy apogeum złości i jak się później okazało, zadziałało to pozytywnie na zespół. Pokazaliśmy charakter, podkręciliśmy tempo gry i udało nam się strzelić trzy gole, które ostatecznie dały nam upragniony finał - podsumowuje Kikut.
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
Bramki: Ślusarski (58) - Cieśliński (90+3)
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Dimitrije Injac, Rafał Murawski - Jakub Wilk (71. Tomasz Mikołajczak), Sergei Krivets, Semir Stilić (81. Marcin Kamiński) - Vojo Ubiparip (46. Bartosz Ślusarski)
Podbeskidzie: Richard Zajac - Sławomir Cienciała, Jacek Broniewicz, Bartłomiej Konieczny (31. Juraj Dancik), Tomasz Górkiewicz - Piotr Koman - Dariusz Łatka, Damian Chmiel (64. Dariusz Kołodziej), Sebastian Ziajka - Sylwester Patejuk (69. Piotr Malinowski), Adam Cieśliński
Widzów: 15.500
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań 2:3 (1:0)
Bramki: Chmiel (25), Malinowski (58) - Stilić (73), Rudnevs (75), Rudnevs (90)
Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź)
Żółte kartki: Patejuk, Konieczny, Cienciała, Cieśliński - Arboleda, Krivets
Czerwona kartka: 90. Cieśliński (za drugą żółtą)
Podbeskidzie: Richard Zajac - Sławomir Cienciała, Bartłomiej Konieczny, Jacek Brodniewicz, Tomasz Górkiewicz - Piotr Koman - Dariusz Łatka, Damian Chmiel (79. Adam Cieśliński), Maciej Rogalski - Krzysztof Zaremba (57. Piotr Malinowski), Sylwester Patejuk (64. Robert Demjan)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut (46. Semir Stilić), Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Dimitrije Injac, Rafał Murawski - Jakub Wilk, Sergei Krivets, Bartosz Ślusarski (46. Artjoms Rudnevs) - Vojo Ubiparip (63. Jacek Kiełb)
Zapisz się do newslettera