Dla Lecha Poznań strzelił już gola w Fortuna Pucharze Polski, zdobył bramkę także w rozgrywkach Ligi Europy. Co zrozumiałe, czas na… - Owszem, chciałoby się strzelić coś już w ekstraklasie - uśmiecha się Filip Szymczak - Jeśli jednak będę miał kolejne okazje do gry, także tutaj te trafienia przyjdą, będę na nie konsekwentnie pracował - podkreśla wychowanek Kolejorza.
W zespole trenera Dariusza Żurawia zadebiutował już w minionej kampanii, ale w jej trakcie nie zdołał jeszcze otworzyć swojego dorobku bramkowego w pierwszej drużynie niebiesko-białych. Gole pojawiły się za to najszybciej, jak tylko mogły w tym sezonie. Premierowy występ przeciwko Odrze Opole w krajowym pucharze? Wejście z ławki i efektowne uderzenie pod poprzeczkę po siedmiu minutach. Szansa otrzymana w pojedynku z łotewską Valmierą? Idealne wyjście na pozycję i skuteczne wykończenie lewą nogą nieco ponad 180 sekund po pojawieniu się na boisku. Gdzie szukać przyczyn takiej eksplozji strzeleckiej urodzonego w 2002 roku napastnika? On sam sięga pamięcią do zeszłych rozgrywek.
- Dużo dał mi sezon w drugiej lidze, występowałem wtedy w większości meczów, miałem rozegrane bardzo dużo minut. Ta systematyczność pomogła mi wznieść się na dobry poziom i zyskać pewność siebie, którą mogłem zatracić nieco po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Krok po kroku pozostało teraz realizować swoje cele – nie kryje autor dwunastu trafień na szczeblu centralnym z zeszłej kampanii. A przecież trzeba dodać, że zadebiutował na nim właśnie nieco ponad rok temu. Rósł z miesiąca na miesiąc, a w rundzie wiosennej stanowił już absolutnie kluczowy punkt swojej ekipy. Nic dziwnego, w końcu był jej najskuteczniejszym piłkarzem, kończąc sezon ośmioma bramkami w ostatnich siedmiu spotkaniach.
Jeśli mowa o wspomnianych celach, te pozostają dla Szymczaka niezmienne. Strzelenie premierowego gola w PKO Ekstraklasie i stanie się coraz to ważniejszym ogniwem Kolejorza. - Chciałoby się już też strzelić coś w lidze. Jeśli jednak będę miał okazje do gry, w końcu i tutaj bramki przyjdą. Twardo stąpam po ziemi, bo teraz wszystko układa się po mojej myśli, a zaraz może przyjść cięższy okres. Trzeba jednak wtedy konsekwentnie pracować, żeby swoje szanse wykorzystywać – zaznacza atakujący, który koszulkę z kolejowym herbem zakłada od 2013 roku.
Rywala do walki o miejsce w składzie ma także nieprzypadkowego. To Mikael Ishak, który tego lata zawitał do stolicy Wielkopolski i jak dotąd notuje świetne wejście do niebiesko-białych. W trzech oficjalnych meczach wpisywał się na listę strzelców bowiem trzykrotnie. Dokonania Szweda 18-latek oczywiście szanuje, ale też nie mówi w tej rywalizacji o pozycję numer dziewięć ostatniego słowa. - Mikael jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale ja też chcę cały czas coś udowadniać sobie i trenerom. Poprzedni sezon konsekwentnie grałem w rezerwach, wykonywałem dobrą robotę, wykorzystywałem swoje sytuacje na „maksa”. Chcę wskoczyć ten poziom wyżej i być ważną postacią w pierwszym zespole – podsumowuje wychowanek.
Zapisz się do newslettera