W niedzielę na stadionie przy ulicy Reymonta zmierzą się dwa zespoły, które w obecnych rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy nie zaznały goryczy porażki. O ile takie miano po czterech kolejkach w przypadku Lecha nie dziwi, o tyle postawa Białej Gwiazdy u progu sezonu jest pewnym zaskoczeniem.
- Patrząc obecnie na Wisłę, to można o tym zespole wypowiadać się tylko w samych plusach. Widać, że wraz z przyjściem trenera Smudy coś się w tej drużynie zmieniło i coś drgnęło. Patrzę na to z boku i muszę powiedzieć, że teraz o Wiśle, rzeczywiście można mówić jako o zespole - uważa pomocnik Lecha Poznań Łukasz Trałka.
Okazuje się, że za słaby na prowadzenie reprezentacji Polski i niemieckiego drugoligowca, Franciszek Smuda w T-Mobile Ekstraklasie znakomicie daje sobie radę. W latach 2006-2009 Smuda był trenerem Lecha, z którym sięgnął po Puchar Polski i wywalczył awans do 1/16 Pucharu UEFA. Z tamtych czasów pamiętają go jeszcze Krzysztof Kotorowski, Rafał Murawski, Dimitrije Injac, Manuel Arboleda oraz Luis Henriquez. - Franciszek Smuda to specyficzna osoba. Wie czego chce, wie jak ma zarządzać drużyną i robi to po swojemu. Na pewno w Wiśle nie mają teraz lekko. Ale drużyna nie przegrała jeszcze meczu, więc widać, że taktyka obrana przez trenera zawodnikom służy. Coś jednak czuję, że tym razem Wisła przegra, a my wywieziemy z Krakowa punkty - zapowiada bramkarz Kolejorza, Krzysztof Kotorowski.
Poznaniakom zwycięstwo w Krakowie jest bardzo potrzebne. Bo choć Lech na dziewięć dotychczas rozegranych spotkań przegrał tylko jedno, to większość kibiców Kolejorza na początek sezonu patrzy przede wszystkim przez pryzmat porażki w Wilnie, odpadnięcie z europejskich pucharów i słabą grę. Ostatnio podopiecznym Mariusza Rumaka wiedzie się nieco lepiej. Najpierw poznaniacy wygrali w lidze 2:0 z Koroną Kielce i po raz pierwszy zainkasowali komplet punktów, a przed tygodniem w 1/16 finału Pucharu Polski rozgromili 4:0 Termalikę Bruk-Bet Nieciecza. - Wyniki wracają i od razu wraca lepsza atmosfera. Wiemy dobrze, że zawiedliśmy w Lidze Europy, że straciliśmy szansę na pokazanie się. Mamy to na pewno gdzieś jeszcze w głowach, bo tak łatwo się o tym nie zapomni. Teraz jednak musimy już żyć teraźniejszością. Wygrywamy i to jest najważniejsze. Musimy ten dobry moment wykorzystać i nadal zwyciężać w kolejnych meczach - mówi Krzysztof Kotorowski.
Zapisz się do newslettera