Niedługo minie dwa miesiące od czasu, gdy do najmłodszej drużyny wronieckiej części Akademii Lecha Poznań trafiło kilkunastu nowych zawodników. Zespół trenera Damiana Sobótki świetnie wystartował w grupie B Centralnej Ligi Juniorów do lat 15, ale sam szkoleniowiec cieszy się jeszcze bardziej z tego, że aklimatyzacja jego podopiecznych przebiega płynnie.
Pod koniec lipca trampkarze niebiesko-białych rozpoczęli przygotowania do trwającego sezonu. Dla większości z nich oznaczało to nowe miejsce zamieszkania, środowisko czy sposób funkcjonowania na co dzień. Chodziło o dużą część tej ekipy, a takie wyzwanie czekało zarówno kilkunastu lechitów, którzy przeprowadzili się do Wronek z poznańskiej części akademii, jak i czterech graczy spoza stolicy Wielkopolski. – Dla każdego z nich taki pierwszy raz poza domem to coś nowego i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, że ta adaptacja przebiegła aż tak sprawnie. Pierwsze tygodnie wiązały się dla nas ze sporym wyzwaniem organizacyjnym i to stanowiło dla nas priorytet. Teraz cieszymy się, że te kwestie już w dużej mierze za nami, łapiemy oddech i możemy skupić się na aspektach szkoleniowych - potwierdza trener Sobótka.
- Oczywiście, na początku pojawiały się pierwsze tęsknoty za rodziną, to zupełnie naturalne. Z tych przyczyn jeden z chłopaków, który przyszedł do nas z Mielca, Kacper Wołowiec, zdecydował wraz z rodzicami o powrocie do domu. Pozostaje naszym zawodnikiem i liczymy na niego bardzo mocno w przyszłości, ale ten sezon spędzi jeszcze na wypożyczeniu. To normalna sytuacja, każdy reaguje na tak duże zmiany w swój sposób i też liczyliśmy się z tym - tłumaczy opiekun najmłodszej drużyny wronieckiej części akademii.
Sam szkoleniowiec miał okazję współpracować w poprzednim sezonie jeszcze w Poznaniu ze znaczną częścią swoich zawodników. To też ułatwiło proces aklimatyzacji lechitów, którzy swojego trenera znają i wiedzą, czego on od nich oczekuje. - Ci chłopcy w ubiegłych latach głównie skupiali się na tym, żeby trafić do Wronek. Wiedzą, jakim jestem człowiekiem i na starcie czują się przez to bezpieczniej. Są nauczeni pewnego funkcjonowania, a dla nich obecny przeskok szkoleniowy nie jest aż duży. Cały czas pracujemy na wysokim poziomie i podtrzymujemy pewne standardy, do których byli oni przyzwyczajeni wcześniej. Do tych sprawnie przystosowują się także zawodnicy, którzy trafili teraz do naszej akademii. Ogólnie to fajna grupa pod względem osobowości, razem tworzą pozytywną całość - opisuje szkoleniowiec, dla którego ten sezon także jest pierwszym we Wronkach.
- Bardzo się cieszę z tego, że znalazłem się w tym miejscu, mogę się tu mocno trenersko rozwinąć. Nieocenionym wsparciem jest dla mnie także osoba drugiego trenera, Michała Dolaty, który zna wroniecki klimat i ma doświadczenie w funkcjonowaniu tutaj zarówno w Błękitnych Wronki, jak i w ostatnich miesiącach w akademii. Wie, do kogo podejść z konkretnym tematem, bez niego pewne rzeczy trwałyby znacznie dłużej. Fajnie, że ta współpraca układa się bardzo dobrze - nie kryje trener.
Dobrze układają się także dotychczasowe mecze rozgrywane przez młodych lechitów. W grupie B Centralnej Ligi Juniorów do lat 15 zwyciężyli oni wysoko każde ze spotkań i z dorobkiem kompletu dwunastu punktów i bilansem bramek 24:1 przewodzą swojej stawce. - Sam byłem ciekaw, czy chłopcy będą potrzebowali dużo czasu na "zaskoczenie". Weryfikacją był dla nas turniej w Pradze, który stał na wysokim poziomie, ale pokazaliśmy się tam z dobrej strony zarówno indywidualnie, jak i cała drużyna. Grupa poznańska wyznaczała nasz styl, ale także pozostali potrafili sprostać wymaganiom. W lidze musimy poszukiwać wyzwań, podchodzimy jednak przy tym do każdego rywala z szacunkiem, pozostajemy czujni – podkreśla opiekun niebiesko-białych.
O integrację całej grupy nie jest aż tak łatwo z powodu dwóch różnych lokalizacji, w których zamieszkują trampkarze. Część lechitów zakwaterowanych jest w internacie, a pozostali - chodzący do ósmej klasy do innej szkoły - w hotelu. – Nie odbija się to negatywnie na drużynie, bo okazji do wspólnych spotkań nie brakuje. Nie chodzi tylko o treningi, mecze czy analizy. Organizowane są wyjścia organizacyjne, chłopcy uczestniczą także w warsztatach z panią psycholog, Karoliną Chlebosz, a oprócz tego odwiedzają się nawzajem. Radzimy sobie z tą przeszkodą, ale oczywiście idealnie byłoby, gdyby wszyscy mogli mieszkać w jednym miejscu, tak jak miało to miejsce jeszcze przed startem roku szkolnego - mówi szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera