Od początku spotkania widać było, że jest to potyczka stricte towarzyska. Piłkarsko lepiej wyglądała drużyna Lecha, w skład której wchodzili między innymi Zbigniew Pleśnierowicz czy Karol Brodowski, którzy reprezentują równiez barwy Lech Poznań Oldboys. Ekipa Sokołowa niedostatki techniczne nadrabiała wolą walki i zaangażowaniem. - To było juz trzecie spotkanie pomiędzy naszymi drużynami, więc można to już nazwać tradycją. Jestem przekonany, że będą kolejne, bowiem obie firmy są zadowolone ze współpracy, a takie mecze sprawiają nam mnóstwo radości - mówił wiceprezes zarządu Lecha, Arkadiusz Kasprzak.
Wynik tej rywalizacji nie był najważniejszy, bo tego dnia tryumfowała przede wszytskim zabawa. Przesłanie tego spotkania bardzo do serca wziął sobie arbiter, który co chwilę wyrzucał na 5 minut z boiska kolejnego lechitę. Kara nie ominęła Zbigniewa Pleśnierowicza i między słupkami zastąpił go Arkadiusz Kasprzak. Mimo sporej pomocy ze strony sędziego ostatecznie mecz zakończył się remisem 4:4. O wszystkim zadecydowała seria rzutów karnych. Dzięki świetnej postawie bramkarza i skuteczności przy wykonywaniu "jedenastek" lepsi okazali się zawodnicy Kolejorza. Na zakończenie imprezy prezes Lecha Andrzej Kadziński wręczył prezesowi firmy Sokołów, Bogusławowi Miszczukowi pamiątkowy puchar z wyrazami uznania dotychczasowej współpracy między obiema stronami. - Nie chcę się chwalić, ale w życiu najczęściej tak bywa, że dobry trafia na dobrego. Tak jest właśnie w przypadku mojej firmy i Lecha Poznań. Cieszę się, że takie mecze jak ten się odbywają, bo to jedna z najprzyjemniejszych form współpracy między naszymi firmami - powiedział po meczu prezes firmy Sokołów S.A., Bogusław Miszczuk.
Zapisz się do newslettera