Czyste konto zachowane w spotkaniu z Rakowem Częstochowa było dla zawodników Lecha Poznań jedenastym takim osiągnięciem w tym sezonie. Cztery z nich zostały zanotowane, gdy na boisku przebywał duet Lubomir Šatka - Thomas Rogne.
Poszukiwanie idealnego ustawienia formacji obronnej - szczególnie przy tak licznych roszadach kadrowych, jakie miały miejsce w Lechu - jest procesem czasochłonnym. Znalezienie optimum nie jest jednak gwarancją sukcesu. Podczas sezonu należy się bowiem liczyć z zawieszeniami, wahaniami formy oraz urazami, na które narażeni są zawodnicy. To właśnie te czynniki przyczyniły się do tego, że w bieżących rozgrywkach widzieliśmy kilka wariantów linii defensywnej lechitów. Aż pięć tyczyło się zmian wśród stoperów.
Sumując rozgrywki PKO Ekstraklasy oraz Totolotek Pucharu Polski możemy wyróżnić dwa duety posiadające największą liczbę wspólnych gier: Lubomir Šatka - Thomas Rogne oraz Djordje Crnomarković - Lubomir Šatka. Obie te konfiguracje widzieliśmy po sześć razy. Uwagę powinna jednak zwrócić pierwsza z przywołanych par, gdyż z tą dwójką piłkarzy w podstawowym składzie lechici czterokrotnie zachowali czyste konto. Kolejnych pięć możemy dorzucić, gdy przynajmniej jeden z nich znajdował się w "jedenastce".
24-letni Słowak po raz pierwszy zagrał u boku obecnego kapitana Kolejorza w zremisowanym meczu 9. kolejki ekstraklasy z Jagiellonią Białystok (1:1). Gdy wydawało się, że stoperzy utworzą stały duet obrońców, kontuzji doznał Robert Gumny, co zmusiło trenera Dariusza Żurawia do tymczasowego przesunięcie Šatki na prawą stronę boiska. Stan ten utrzymywał się do spotkania z Rakowem Częstochowa.
- "Lubo" jest bardzo dobrym piłkarzem. Może występować zarówno jako stoper, jak i prawy obrońca. Podoba mi się, jak gra na boku, lecz jego miejsce jest na środku boiska - komentował Rogne na konferencji prasowej poprzedzającej mecz.
Zawodnicy notują również bardzo dobre statystyki indywidualne. W dotychczas rozegranych spotkaniach zwycięsko wychodzili z ponad 65% pojedynków, a skuteczność ich odbiorów balansuje na poziomie 72%. Zarówno Norweg, jak i Słowak mogą pochwalić się wysoką celnością podań. Średnio bowiem wyłącznie co dziesiąta piłka nie dociera do adresata. Potrafią dołożyć coś "od siebie" także z przodu, gdyż obaj wspisywali się w tym sezonie na listę strzelców.
Zapisz się do newslettera