Zanim piłkarze Kolejorza wyjechali na popołudniowy trening, spotkali się w hotelowej siłowni. Tam sztab szkoleniowy Lecha przygotował dla zawodników jedenaście stacji, na których zawodnicy mogli popracować nad swoją wytrzymałością i siłą.
Już po wejściu na siłownię zawodnicy zostali przywitani przez dr Martina Mayera i Andrzeja Kasprzaka, którzy przeprowadzili rozgrzewkę. Ta jednak miała miejsce nie w stosunkowo małym pomieszczeniu, a w znacznie milszych okolicznościach przyrody. Poznaniacy wybiegli z budynku w okolice zewnętrznych basenów i przy jednym z nich pracowali przez dziesięć minut przy delikatnie padającym deszczu.
Po rozgrzewce zawodnicy wrócili na siłownię, gdzie wcześniej trenerzy przygotowania fizycznego zaaranżowali jedenaście stacji. Piłkarze m.in. wykonywali brzuszki z hantlami w dłoniach, pracowali też nas zwiększeniem siły przede wszystkich górnych partii mięśni. Na jednej ze stacji zadaniem piłkarza było trzymanie piłki w taki sposób, by utrzymać ją mimo uderzeń kolegi z drużyny.
Na każdej ze stacji piłkarze pracowali przez 30 sekund. Potem czekała ich przerwa, która także trwała pół minuty. Po krótkich zajęciach na siłowni, zawodnicy wsiedli na autokaru i pojechali na drugi wtorkowy trening. Ten, podobnie jak pierwszy, trwał nieco ponad 90 minut. W środę lechici znów będą pracowali dwukrotnie. Tym razem jednak bez siłowni.
Zapisz się do newslettera