- W zespole czuć gotowość do startu, bardzo czekamy na ten piątkowy mecz. Jesteśmy głodni gry w drugiej części sezonu, mamy w jej trakcie wiele do ugrania - mówi obrońca Lecha Poznań, Thomas Rogne. Norweg podkreśla, że przerwy między rundami mogą mieć na piłkarzy dobry wpływ, ale po zakończeniu obozu przygotowawczego nie mogą się oni już doczekać wznowienia ligowych zmagań.
W piątek zespół trenera Adama Nawałki wrócił do Poznania z tureckiego Belek, gdzie spędził dwa tygodnie. Czas spędzony poza Polską defensor charakteryzuje jako wartościowy w kontekście nadchodzącej rundy. - Mieliśmy sporo treningów, zagraliśmy kilka meczów, próbowaliśmy wprowadzić kilka nowych rzeczy. Mimo że nie możemy za bardzo pochwalić się wynikami naszych sparingów, mam dobre nastawienie po tym obozie. Okres przygotowawczy jest zawsze ciężki, ale pracowaliśmy po to, żeby trener Nawałka mógł nadać drużynie swojego stylu. Owszem, nie było łatwo, ale wszystkie obciążenia były kontrolowane - zaznacza 28-latek.
W trakcie większości swojej kariery Rogne nie miewał nigdy dłuższych przerw między rundami. To zmieniło się dopiero od momentu, gdy trafił zimą ubiegłego roku do Kolejorza. - W poprzednich klubach, gdy zaczynałem rozgrywki, grało się praktycznie bez dłuższej przerwy, a jedynymi momentami na oddech w trakcie rundy były przerwy reprezentacyjne. W Skandynawii sezon jest stosunkowo krótki, bo trwa od kwietnia do listopada. Z kolei w Anglii oraz Szkocji nie dość, że nie ma żadnej przerwy zimowej, to jeszcze często grasz co trzy dni. Przy kontuzjach i zwyczajnej potrzebie odpoczynku ciężko tam o zawodnika, który by występował w każdym meczu. W Polsce takie przypadki zdarzają się znacznie częściej - tłumaczy były gracz taki zespołów jak IFK Goteborg, Wigan Athletic czy Celtic F.C..
W jego odczuciu jednak taki system rozgrywek dobrze działa na rozwój piłkarza. Odpoczynek od piłki w trakcie sezonu wpływa bowiem nie tylko na odpoczynek fizyczny czy mentalny zawodnika, ale także na poprawę jego umiejętności. - Myślę, że to jest mój ulubiony format ze wszystkich, które poznałem jako piłkarz. Latem te przerwy między rozgrywkami są raczej krótkie, ale to ważne, że zimą jest ona nieco dłuższa. Odpoczynek fizyczny to tylko jedno. Możesz odsapnąć od tej intensywności, z jaką się wiąże gra w tak dużym klubie jak Lech Poznań, podczas sezonu przez liczne wyzwania żyjesz trochę jak w bańce. Przerwa zimowa to okres, w którym dajesz radę nieco z niej wyjść, spotykasz się z rodziną, myślisz o innych rzeczach. Później wracasz na boisko, ciężko pracujesz, ale skupiasz się nie aż w takim stopniu na samym wyniku meczów kontrolnych, ale nad doskonaleniem swoich umiejętności. To dobre dla piłkarza - opisuje Norweg, który wystąpił w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach w dziewiętnastu spotkaniach.
Jak jednak w obliczu blisko dwumiesięcznej przerwy od meczów ligowych wrócić do walki o punkty w dobrym stylu i wejść na wysokie obroty od pierwszego starcia? Zdaniem obrońcy właściwy rytm nabywa się już niedługo po powrocie do treningów z całą drużyną - Po zakończeniu ostatniego zeszłorocznego spotkania z Wisłą mieliśmy trzy tygodnie wolnego, ale już po dziesięciu dniach zaczęło się bieganie, ćwiczenia na siłowni, zaczynasz wchodzić w odpowiedni rytm. Pewna niepewność wiąże się może z pierwszym sparingiem, bez gry przez dłuższy czas jesteś nieco zardzewiały, ale później, z każdą kolejną grą kontrolną, czujesz się na boisku coraz pewniej - twierdzi Norweg.
Zawodnik zdaje sobie sprawę, że odpowiednie przepracowanie obozu przygotowawczego to podstawa, ale teraz już wszyscy lechici wypatrują najbliższego spotkania z Zagłębiem Lubin. - Czekaliśmy na ten dzień od dawna. Przerwy od piłki pozwalają od niej odpocząć, spędzić czas z rodzinami i przyjaciółmi, później przychodzi pracowity okres przygotowawczy, ale na końcu zawsze już nie możesz się doczekać tego pierwszego meczu - podsumowuje z uśmiechem lechita.
Zapisz się do newslettera