Piłkarze Lecha do drugiej części sezonu przygotowywali się na Cyprze. Po powrocie z Wyspy Afrodyty mają kilkanaście dni na to, by przystosować się do polskiej pogody. 10 lutego drużyna Nenada Bjelicy rozegra pierwszy mecz ligowy.
Podczas zgrupowania na Cyprze lechici pracowali w bardzo dobrych warunkach. Nie mogli narzekać na brak słońca, tylko raz ich zajęcia odbyły się w deszczu. W trakcie pozostałych zajęć korzystali z bardzo dobrej pogody panującej w Ajia Napie. O tej jednak muszą teraz zapomnieć. Zawodnicy Kolejorza wrócili do stolicy Wielkopolski i od wtorku trenują na sztucznej murawie przy INEA Stadionie.
- Na pewno będziemy potrzebowali czasu, żeby się przystosować do temperatury - zaznacza Maciej Makuszewski. Podobnego zdania jest obrońca Kolejorza, Tomasz Kędziora. - Musimy przewentylować płuca zimniejszym powietrzem. Okazją do tego będzie sobotni sparing. Wiadomo, że w Polsce są inne warunki, jest trochę inaczej. Nie ma takiej pogody jak na Cyprze - podkreśla defensor poznańskiego zespołu.
Dużą różnicą pomiędzy zgrupowaniem na Cyprze, a treningami w Poznaniu jest jednak nie tylko pogoda. To również nawierzchnia na jakiej pracują obecnie lechici. Na początku okresu przygotowawczego podopieczni trenera Nenada Bjelicy trenowali na sztucznej murawie. Podczas obozu mieli jednak okazję do tego, aby szlifować swoją formę na naturalnej murawie. Teraz znów musieli wrócić do pracy na sztucznej nawierzchni.
- Wiedzieliśmy, że po powrocie ze zgrupowania będzie zimno. Spodziewaliśmy się, że tak będzie, więc pogoda nas nie zdziwiła. Musieliśmy się też przygotować psychicznie do trenowania na sztucznym boisku, bo przez ostatnie kilkanaście dni pracowaliśmy na naturalnym. Właśnie z tego powodu kluby wyjeżdżają zagranicę. Zimą w Polsce nie ma warunków do tego, żeby dobrze się przygotować - zauważa Radosław Majewski.
Zapisz się do newslettera