Czyli możliwe, że do sobotniego meczu wrócisz już do zdrowia?
- W tej chwili trudno powiedzieć jak będzie sytuacja, bo jeśli nie rozpocznę w najbliższym czasie treningów, to być może trener zadecyduje o tym, żeby odesłać mnie do domu. Jestem jednak dobrej myśli, mam nadzieję, że jeśli nie dziś, to najpóźniej jutro wyjdę już na boisko i będę mógł popracować z pełnym obciążeniem.
Na kadrze jest aż pięciu lechitów, każdy walczy o miejsce w składzie. Ty masz szanse zagrać w obronie z Michałem Żewłakowem, jak wam się współpracuje na boisku?
- Z Michałem znamy się bardzo długo. Graliśmy razem jeszcze w reprezentacji młodzieżowej, a to było już ładnych parę lat temu. Zawsze dobrze nam się współpracowało. Miło, że tylu zawodników Lecha znalazło uznanie w oczach Leo Beenhakkera. Mogło być nas jeszcze więcej, ale w ostatniej chwili wypadł Rafał, za niego do kadry wskoczył za to Tomek Bandrowski. Myślę, że te powołania świadczą o sile Lecha.
Te powołania komplikują jednak trochę życie trenerowi Smudzie?
- Myślę, że każdy trener cieszy się jednak, gdy jego zawodnicy są powoływani do reprezentacji, choć wiadomo, że to zawsze burzy treningi w klubie. Myślę, że trener Smuda jest zadowolony z takiej ilości powołań, nie zapominajmy, że na mecze swoich reprezentacji pojechali również Semir Stilić i Hernan Rengifo.
Myślisz, że ta przerwa w rozgrywkach ligowych trochę pomoże Lechowi przed dalszą częścią sezonu?
- Trudno powiedzieć, bo to trochę bawienie się w proroctwo. Mam jednak nadzieję, że tam mała przerwa zrobi nam dobrze. Przede wszystkim w następnych meczach zagramy z drużyną, która nie będzie stała z tyłu , bo będzie chciała się zrehabilitować się za porażki na własnym stadionie. Czeka nas pojedynek z mocną drużyną, a to nam zawsze bardziej odpowiada niż przedzieranie się przez defensywę zespołu, który w jedenastu stoi na własnej połowie.
Zapisz się do newslettera