Spotkanie 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań, a Legią Warszawa to nie tylko pojedynek dwóch drużyn aspirujących do mistrzowskiego tytułu, ale zdaniem wielu fachowców również najładniej dla oka grających obecnie polskich zespołów.
Jednym z nich jest były analityk Lecha Poznań, a obecnie szef banku informacji reprezentacji Polski Hubert Małowiejski. - Lech i Legia to obecnie nie tylko najefektowniej, ale również najefektywniej grające polskie zespoły - podkreśla Małowiejski.
Poczynania tych drużyn cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. To właśnie Lech i Legia spośród polskich zespołów dostarczają najwięcej piłkarzy do kadry. Na najbliższe mecze z Włochami i Węgrami selekcjoner Franciszek Smuda powołał czterech legionistów i dwóch lechitów. - Forma poszczególnych piłkarzy przekłada się na postawę obu drużyn. Nie dość, że te zespoły mają w swoich składach najlepszych Polaków to posiadają także świetnych piłkarzy zagranicznych. Stilić i Rudnev czy Radović i Ljuboja to obecnie najlepsi zawodnicy w całej lidze - dodaje Małowiejski.
Oba zespoły dysponują ogromnym potencjałem w ofensywie i w obecnym sezonie należą do najskuteczniejszych drużyn w całej lidze. Lech przewodzi tej klasyfikacji z 22 golami, a Legia z 19 bramkami na koncie dzieli drugą pozycję ze Śląskiem Wrocław. Równie dobrze Legia i Lech prezentują się także w defensywie. W liczbie bramek straconych ustępują tylko Lechii Gdańsk. - Mimo tak ogromnego potencjału ofensywnego nie spodziewałbym się wielu bramek w niedzielę. Oba zespoły na pewno darzą się sporym szacunkiem i każdy będzie obawiał się utraty bramki. Obraz gry może zmienić szybko strzelona bramka. Potwierdzają to choćby ostatnie mecze między tymi drużynami - uważa były analityk Lecha.
Legię i Lecha łączy także umiejętność operowania piłką. Jedna i druga drużyna w większości meczów ligowych góruje nad rywalem w statystyce posiadania piłki. W niedzielę ktoś będzie musiał ustąpić. - Nie wykluczam scenariusza, w którym Legia nastawi się na kontrataki. Celowo odda piłkę Lechowi, aby w odpowiednim momencie po szybkim odbiorze w środku pola spróbować skontrować. To są jednak tylko moje przypuszczenia - zastanawia się współpracownik selekcjonera Franciszka Smudy.
Zapisz się do newslettera