Kompletem zwycięstw zakończyli rywalizację w grupie 3 ligi młodzików piłkarze Kolejorza urodzeni w 2000 roku.
Lechici przez całą jesień grali z zespołami z rocznika 1999. Nie miało to jednak żadnego wpływu na osiągane wyniki. Lech pewnie wygrał swoją grupę z dorobkiem 27 punktów, 72 strzelonych i tylko 2 straconych goli. Wyższość Kolejorza uznać musiały Phytopharm Klęka, Szóstka Śrem, Zawisza Dolsk, Orkan Jarosławiec i Polonia Poznań. Z tym ostatnim zespołem z przyczyn organizacyjnych rozegrane zostało tylko jedno spotkanie. - Z wielu względów w tej rundzie czekało na nas wiele nowości. Po raz pierwszy graliśmy z rocznikiem starszym, po raz pierwszy po jedenastu i na dużym boisku, a co za tym idzie po raz pierwszy w ustawieniu 1-4-3-3. Mimo to chłopcy stanęli na wysokości zadania i wywalczyli awans do grupy mistrzowskiej - chwali swoich zawodników trener Karol Bartkowiak.
Konkurencji lechici nie mieli nie tylko na szczeblu regionalnym, ale także ogólnopolskim. W październiku wygrali prestiżowy turniej VW Junior Masters Cup rozprawiając się z takimi zespołami jak Polonia Warszawa, GKS Bełchatów czy Śląsk Wrocław. W finale pokonali warszawską Legię i sięgnęli po nieoficjalne mistrzostwo Polski w roczniku 2000. Tym samym uzyskali prawo gry w Wielkim Finale, który w czerwcu odbędzie się w Warszawie. Do stolicy przyjadą najlepsze zespoły z całej Europy. - Nie ukrywam, że ten turniej będzie obok mistrzostwa Wielkopolski naszym głównym celem w rundzie wiosennej - zapowiada poznański szkoleniowiec.
Na zakończenie jesieni oraz całego roku 2011 Kolejorz zagrał w silnie obsadzonym turnieju Lech Cup. Triumfatorem zawodów w poznańskiej Arenie została Barcelona, a Lech po zwycięstwie w rzutach karnych nad Borussią Dortmund uplasował się się na piątym miejscu. Wyniki osiągane przez podopiecznych Karola Bartkowiaka, zarówno te krajowe, jak i w starciu z rywalami zagranicznymi, pozwalają pokusić się o stwierdzenie, że lechici z rocznika 2000 mają wszelkie predyspozycje by stać się jednym z najzdolniejszych pokoleń Lecha od lat. - Takie głosy do mnie docierają. Trzeba jednak zaznaczyć, że ci najlepsi zawodnicy nie pochodzą z Poznania, ale z takich miast jak Szamotuły, Września czy Bytyń. Mam wielki szacunek dla nich, a przede wszystkim dla ich rodziców, że tak zorganizowali swoje życie, aby chłopcy codziennie dojeżdżali na nasze treningi - podkreśla Karol Bartkowiak.
Zapisz się do newslettera