Arka Gdynia - Cracovia Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: 50. Tshibamba, 80. Labukas
Żółte kartki: Adrian Mrowiec - Mateusz Klich, Gheorghii Ovseannicov.
Czerwona kartka: Adrian Mrowiec - Mateusz Klich
Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa)
Widzów: 2.800
Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Łukasz Kowalski, Maciej Szmatiuk, Dariusz Ulanowski, Robert Bednarek - Marcin Budziński, Adrian Mrowiec, Bartosz Ława, Miroslav Bożok (86. Filip Burkhardt) - Joel Tshibamba (90. Paweł Czoska), Przemysław Trytko (74. Tadas Labukas)
Cracovia Kraków: Łukasz Merda - Łukasz Mierzejewski, Łukasz Tupalski, Marek Wasiluk, Paweł Sasin - Dariusz Pawlusiński (76. Mariusz Sacha), Arkadiusz Baran, Mateusz Klich, Sławomir Szeliga, Tomasz Moskała (46. Michał Goliński) - Radosław Matusiak (75. Gheorghii Ovseannicov)
Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 1:0GKS znów nie wykorzystał szansy na zwycięstwo z bezpośrednim rywalem do walki o europejskie puchary. Po remisie z Lechem przyszedł czas na wyjazdową porażkę z Ruchem. Gospodarze bramkę zdobyli z rzutu karnego. Podyktowanie jedenastki" przez Marka Karkuta było jednak dość kontrowersyjnym wydarzeniem. Wydaje się bowiem, że Jakub Tosik, który zagrał dość ryzykownie trafił jednak w piłkę w starciu z Łukaszem Janoszką. Co więcej obrońca Bełchatowa, wyleciał za to z boiska - Tak naprawdę ten mecz rozpoczął się po pierwszej czerwonej kartce i rzucie karnym dla Ruchu. Wcześniej obu zespołom zależało na realizacji taktyki, nikt nie chciał przegrać. O sytuacji przed rzutem karnym długo będziemy dyskutować, bo opinie są różne. Faktem jest to, iż Ruch dziś wygrał, a my w kolejnych meczach musimy być skuteczniejsi. Dziś w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji - mówił po meczu trener GKS-u, Rafał Ulatowski.
Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
Bramki: 78. Wojciech Grzyb (k)
Żółte kartki: Maciej Sadlok, Grzegorz Baran - Mateusz Cetnarski, Dawid Nowak
Czerwone kartki: Grzegorz Baran (80.) - Jakub Tosik (77.)
Sędziował: Marek Karkut (Warszawa)
Widzów: 8.000
Ruch Chorzów: Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok (72. Damian Świerblewski) - Wojciech Grzyb, Grzegorz Baran, Michał Pulkowski (67. Paweł Lisowski), Łukasz Janoszka - Marcin Zając (82. Maciej Scherfchen), Artur Sobiech.
GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Jakub Tosik, Dariusz Pietrasiak, Mate Lacić, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Patryk Rachwał (83. Zbigniew Zakrzewski), Mateusz Cetnarski (60. Janusz Gol), Maciej Małkowski (79. Krzysztof Janus) - Mariusz Ujek, Dawid Nowak.
Korona Kielce - Odra Wodzisław 1:1
Walcząca o utrzymanie Odra Wodzisław tej wiosny nadal pozostaje niepokonana. Choć podopieczni Marcina Brosza zbierają kolejne punkty, to ich sytuacja w tabeli nadal jest dość nieciekawa. W Kielcach goście mieli trochę szczęścia. Korona na prowadzenie wyszła w 43 minucie po uderzeniu Macieja Tataja. Napastnik gospodarzy został pierwszym zawodnikiem Ekstraklasy, który w tym roku pokonał Arkadiusza Onyszko. Goście dążyli do wyrównania, a w osiągnięciu celu pomógł im ostatecznie obrońca Korony. W 70 minucie Hernani tak niefortunnie interweniował w polu karnym, że wpakował piłkę do własnej bramki - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo słabo, jednobramkowe prowadzenie Korony to był najniższy rezultat, jaki mógł nam się przytrafić. Dużo lepiej było po przerwie, pokazaliśmy nasz charakter, zaciętość, motywację do odważniejszej gry. Już to wystarczająco świadczy o sile zespołu, jeśli stać piłkarzy na taką grę w drugiej połowie - mówił po meczu trener Odry.
Korona Kielce - Odra Wodzisław 1:1 (1:0)
Bramki: 43. Tataj 43 - 70. Hernani (sam)
Żółte kartki: Aleksandar Vukovic - Stanislav Velicky, Brasilia.
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin)
Widzów: 8.831
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Artur Jędrzejczyk, Pavol Stano, Hernani, Nikola Mijailovic - Paweł Sobolewski, Grzegorz Lech (57. Edi Andradina), Aleksandar Vukovic, Paweł Kaczmarek (70. Jacek Kiełb) - Maciej Tataj, Michał Zieliński (81. Cezary Wilk).
Odra Wodzisław: Arkadiusz Onyszko - Stanislav Velicky, Jacek Kowalczyk (64. Paweł Magdoń), Marcin Dymkowski, Filip Luksik - Piotr Piechniak (70. Jan Woś), Marcin Malinowski, Mauro Cantoro, Robert Kolendowicz (46. Jakub Grzegorzewski) - Daniel Bueno, Brasilia.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0
Wisła Kraków pod wodzą Henryka Kasperczaka, efektownie rozprawiła się z Lechią Gdańsk, przełamując tym samym strzelecką niemoc. Gdańszczanie w Krakowie wcale nie grali źle. Mieli swoje okazje, których jednak nie potrafili przełożyć na bramki. Jako pierwszy do siatki trafił, najlepszy strzelec Białej Gwiazdy", nominalny obrońca, Marcelo. W końcówce goście chcieli koniecznie odrobić straty, pogubili się w obronie i w dwie minuty dali sobie strzelić dwie bramki - Gdańszczanie zaskoczyli nas na początku meczu, byli bardzo ruchliwi, dobrze zorganizowani. U nas na początku meczu widać było brak zaufania do tego co robimy szczególnie przy wykańczaniu akcji. Z czasem zespół grał bardziej agresywnie, szczególnie przy odbiorze piłki co umożliwiało nam przeprowadzanie kontr. Mój zespół po pierwszej bramce zaczął pokazywać bardzo dobrą grę - mówił po meczu trener Wisły.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0
Bramki: Marcelo 65, Jirsak 86, Boguski 87
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 6.000
Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Pablo Alvarez, Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Junior Diaz - Andraz Kirm (62. Tomas Jirsak), Radosław Sobolewski, Issa Ba (62. Wojciech Łobodziński), Piotr Brożek (77. Rafał Boguski) - Paweł Brożek, Patryk Małecki.
Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Krzysztof Bąk, Sergejs Kozans, Hubert Wołąkiewicz, Arkadiusz Mysona - Marcin Pietrowski, Marko Bajić (77. Łukasz Surma), Maciej Rogalski (68. Ivans Lukjanovs), Piotr Wiśniewski, Paweł Nowak - Jakub Zabłocki (65. Tomasz Dawidowski).
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:1
Niemoc Legii Warszawa trwa nadal. Zmiana trenera nie przyniosła natychmiastowych rezultatów, tak jak to miało miejsce w Wiśle. Podopieczni Stefana Białasa w pojedynku z jednym z najsłabszych zespołów tej wiosny znów nie zachwycili. Mecz dla gospodarzy rozpoczął się jednak znakomicie, bo już w 11 minucie Mariana Kelemena pokonał Dixon Choto. Legioniści nie poszli jednak za ciosem i w 57 minucie z rzutu karnego wyrównał Sebastian Dudek - Kibicom dziękuję za doping, a piłkarzom za determinację, walkę, "serducho", ale bez napastników wygrać się nie da. Szkoda, że niektórzy piłkarze przeziębiają się po otwarciu lodówki. Marcin Mięciel wczoraj poczuł się źle, a dziś pięć minut po wysłaniu do sędziów oficjalnych składów okazało się, że nie może zagrać. Z kolei Bartek Grzelak już na ławce rezerwowych powiedzi
Zapisz się do newslettera