Bartosz Ślusarski, Kamil Biliński i Szymon Pawłowski po rewanżowym meczu Kolejorza z Żalgirisem.
Bartosz Ślusarski
Na pewno wynik pierwszego meczu miał duże znaczenie, ale po tamtym spotkaniu byłem pewny, że jesteśmy w stanie awansować do kolejnej rundy. Kibice są wściekli i ciężko się temu dziwić, bo mieliśmy obowiązek przejść Żalgiris. To jest Lech Poznań i trzeba od siebie wymagać więcej. Kibice to robią, a my nie zawsze. Przed losowaniem wszyscy twierdzili, że to Lech jest faworytem. Tymczasem rywale do kolejnej rundy awansują zasłużenie. Nie stracili gola u siebie, strzelili na wyjeździe i grają dalej. Jest nam wstyd i jest nam głupio, bo ważna dla nas przygoda z pucharami kończy się, zanim się zaczęła. Dla mnie to chyba najcięższa sytuacja odkąd jestem w Lechu.
Kamil Biliński
Wiedzieliśmy, że mimo tego, że nawet jeśli strzelimy gola, to i tak musimy do końca grać uważnie. Lech miał dużo sytuacji, ale bramkę strzelił z przypadku. Później straciliśmy drugą i zrobiło się nerwowo. Zostawiliśmy jednak zdrowie i wytrzymaliśmy do końca. Przyjechaliśmy tu realizować swoje marzenia. Dojść do IV rundy, a być może nawet do fazy grupowej Ligi Europy. W tym dwumeczu udowodniliśmy, że mimo mniejszego budżetu, mimo tego, że wielu nas nie szanuje potrafimy sprawić niespodziankę. I to my gramy dalej.
Szymon Pawłowski
Na pewno nie mogliśmy dziś stracić bramki. Tymczasem straciliśmy i musieliśmy strzelić 3 gole. Nie udało się, strzeliliśmy tylko 2. Nie można jednak na ten dwumecz patrzeć tylko przez pryzmat tych 2 zdobytych goli i wygrania drugiego spotkania. Duże znaczenie miał pierwszy mecz, w którym zagraliśmy bardzo słabo. W Poznaniu są bardzo duże aspiracje, a my nie zdołaliśmy im sprostać. Została nam liga, w której też nie zaczęliśmy dobrze i Puchar Polski. Mamy sporo do poprawienia i musimy zrobić to jak najszybciej.
Zapisz się do newslettera