Twierdza Białystok wciąż niezdobyta. W meczu 24. kolejki PKO Ekstraklasy Lech Poznań zremisował z miejscową Jagiellonią 1:1. Po ostatnim gwizdku sędziego niebiesko-biali nie kryli rozczarowania z powodu niewykorzystania licznych sytuacji na zdobycie decydującej bramki.
W pierwszej połowie, być może w pierwszych dziesięciu bądź piętnastu minutach, nie było tak źle. Nie stwarzaliśmy sytuacji, ale byliśmy przy piłce. Do przerwy to jednak Jagiellonia była lepsza. Zasłużyli wtedy, żeby zdobyć bramkę. W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie możemy się złościć i stwierdziliśmy, że możemy odwrócić wynik tego meczu. W drugiej części spotkania pokazaliśmy jakość, graliśmy dobry futbol i kreowaliśmy wiele ataków. "Modziu" znowu strzelił, ten gość jest niesamowity. Potem mieliśmy jeszcze kilka okazji i bardzo żałujemy, że nie udało się zanotować decydującego trafienia.
W pierwszej połowie nasza gra nie wyglądała tak jak powinna. W drugiej, wydaje mi się, był to mecz na naszym optymalnym poziomie. Tak mieliśmy grać. Prezentowaliśmy się dobrze, stwarzaliśmy sobie zdecydowanie więcej sytuacji niż przed przerwą. Jagiellonia trochę "siadła", było widać, że są mocno zmęczeni. Szkoda tej skuteczność, bo spokojnie mogliśmy wywieźć stąd trzy punkty.
Czujemy duży niedosyt po tym spotkaniu. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, lecz w drugiej dominowaliśmy absolutnie. Mogliśmy wygrać tutaj dwa lub trzy do jednego. Skuteczność dzisiaj ewidentnie zawiodła. Christian oraz Pedro mieli stuprocentowe sytuacje. Bardzo szkoda tego wyniku, ale jedziemy dalej. Nic się nie dzieje.
Zapisz się do newslettera