W niedzielę piłkarze Lecha Poznań bezbramkowo zremisowali na własnym boisku z Górnikiem Zabrze. Po meczu ten wynik bardziej radował poznaniaków, bowiem to zabrzanie byli zespołem bliższym odniesienia zwycięstwa. Podopieczni Mariusza Rumaka tym samym stracili pierwsze punkty w tym sezonie.
- Poziom nie był jakiś rozczarowujący. Kibice pewnie oczekiwali bramek, a tych rzeczywiście zabrakło. Okazji podbramkowych też wprawdzie nie było za wiele, ale za to podobać mogła się determinacja obu zespołów, które do końca walczyły o pełną pulę. To było po prostu spotkanie dwóch wyrównanych drużyn, które zakończyło się podziałem punktów - uważa ekspert Polsatu Sport Marcin Adamski.
Lechowi w tym meczu nie wychodziło praktycznie nic. Poznaniacy mieli spore problemy z dokładnością i przez to brakowało sytuacji podbramkowych. Kolejorz po raz pierwszy w lidze zagrał w systemie 4-3-3. Wcześniej poznaniacy preferowali ustawienie 4-4-2. - Chcieliśmy zagrać trójką napastników i cały mikrocykl treningowy poświęciliśmy właśnie na współpracę tych zawodników. Ostatecznie jednak wyszło tak, że graliśmy nie trzema, a jednym zawodnikiem z przodu, a to jest niedopuszczalne. Dlatego już w przerwie zdecydowałem się powrócić do ustawienia z pierwszych dwóch meczów - tłumaczy trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Powrót do 4-4-2 niewiele jednak pomógł, bo w drugiej połowie Lech wcale nie prezentował się lepiej niż w pierwszej. Górnik natomiast cały czas grał swoje. Atakował poznaniaków wysokim pressingiem i cały czas szukał swoich szans na zdobycie zwycięskiej bramki. To akurat im się nie udało, bo w defensywie Kolejorza świetnie spisywali się Manuel Arboleda i Luis Henriquez, a w bramce doskonale interweniował Jasmin Burić. Postawa Górnika nie była dla mnie zaskoczeniem. Zabrzanie już w poprzednim sezonie grali dobrze. To jest zespół, po którym widać, że ma wypracowane schematy gry. Rzadko wybijają piłkę na oślep i są groźnym przeciwnikiem dla każdego. Myślę, że i Górnik i Lech na koniec sezonu znajdą się w pierwszej szóstce - twierdzi Marcin Adamski.
W defensywie zabrzan dobre zawody rozegrał z kolei Seweryn Gancarczyk, który przez dwa sezony występował w Lechu Poznań i z Kolejorzem osiągnął największy swój sukces w karierze, którym było Mistrzostwo Polski w 2010 roku. - Okres w Lechu wspominam bardzo dobrze, mimo że moje rozstanie nie było miłe i nadal uważam, że to nie było fair wobec mnie. Niemniej fajnie było wrócić na ten stadion i ponownie poczuć świetną atmosferę oraz spotkać kolegów - dodaje obrońca Górnika Zabrze Seweryn Gancarczyk.
Zapisz się do newslettera