W tym roku kalendarzowym piłkarze Lecha Poznań ponieśli dwie bardzo dotkliwe porażki. Pod koniec lutego Kolejorz został rozgromiony w Szczecinie przez Pogoń (1:5), a kilka dni temu sensacyjnie poległ w Tallinnie z Nomme Kalju (0:1).
W tym roku kalendarzowym piłkarze Lecha Poznań ponieśli dwie bardzo dotkliwe porażki. Pod koniec lutego Kolejorz został rozgromiony w Szczecinie przez Pogoń (1:5), a kilka dni temu sensacyjnie poległ w Tallinnie z Nomme Kalju (0:1).
- Wiemy, że w Estonii daliśmy plamę. Czujemy się bardzo wkurzeni po tej porażce. Podobnie uczucie towarzyszyło nam po laniu w Szczecinie. Pałamy ogromną chęcią rehabilitacji - zapewnia pomocnik Szymon Pawłowski.
Po starciu z Portowcami lechici zrehabilitowali się natychmiast. Na INEA Stadion przyjechał wówczas właśnie Piast, który ze stolicy Wielkopolski wyjechał z bagażem 4 goli. Gliwiczanom tak niefortunnie ułożył się terminarz, że do Poznania znów przyjeżdża w momencie, gdy Lech jest podrażniony po porażce.
- Dobrze, że tak szybko mamy okazję wyjść na boisko. Dzięki temu będzie nam łatwiej pozbierać się po falstarcie w europejskich pucharach. Chcemy zagrać bardzo dobre spotkanie, by ponownie się odbudować i w dużo lepszych nastrojów przystąpić do czwartkowego rewanżu z Estończykami - dodaje Szymon Pawłowski.
Zapisz się do newslettera