Henryk Wróbel to jedna z legend Kolejorza. Związany z klubem przez długie dziesięciolecia, wciąż trzyma mocno za niego kciuki. - Lechitą się jest przez całe życie. Nie mogę bywać na meczach, ale wciąż jestem mocno zainteresowany wynikami i kibicuję - mówi nam pan Henryk, którego odwiedziliśmy w jego mieszkaniu na poznańskim Grunwaldzie.
Henryk Wróbel urodził się w grudniu 1934 roku w Poznaniu. Kilka miesięcy temu skończył zatem 88 lat i jest w tym momencie drugim najstarszym żyjącym lechitą, po starszym o półtora roku imienniku - Pietrzaku. Nawet, kiedy już skończył piłkarską karierę, a potem także trenerską, to niemal codziennie można go było spotkać przy Bułgarskiej. Odwiedzał nie tylko starych znajomych, ale też doglądał piłkarzy pierwszego zespołu podczas treningów i meczów.
Teraz, kiedy niestety dopadły go problemy zdrowotne, my odwiedziliśmy jego. Do bloku przy Rycerskiej, gdzie swego czasu mieszkało sporo przedstawicieli niebiesko-białej rodziny, wybraliśmy się w składzie dwóch Maciejów: Markiewicz (były bramkarz Lecha, znawca historii klubowej), a także Henszel (rzecznik prasowy). - Jesteśmy wielką rodziną Kolejorza i musimy wspierać się, zwłaszcza w tych trudniejszych momentach. Cieszymy się, że jako klub mogliśmy dołożyć swoją cegiełkę do tego, żeby komfort życia pana Henryka był lepszy. Najważniejsze, że on nie poddaje się w myśl naszego hasła NSNP, czyli Nigdy Się Nie Poddawaj - przyznaje ten ostatni.
Na mecze Lecha pan Henryk nie może przychodzić, ale wciąż śledzi wyniki. - Lechitą się jest przez całe życie. Nie mogę bywać na meczach, ale wciąż jestem mocno zainteresowany wynikami i kibicuję. Trzymam mocno kciuki za dwumecz z Fiorentiną w europejskich pucharach - przyznaje Wróbel, którym na co dzień opiekuje się córka Mariola.
Dzięki łączom internetowym i telefonowi Macieja Markiewicza podczas wizyty pan Henryk mógł połączyć się i porozmawiać z mieszkającym na co dzień poza granicami kraju kolegą z boiska, Łucjanem Gojnym. Była to bardzo wzruszająca pogadanka. Obaj umówili się na spotkanie w czerwcu, kiedy pan Łucjan przyjedzie do Poznania.
Henryk Wróbel z Lechem związany jest od początku lat 50. Zanim na dobre wskoczył do pierwszej drużyny, był w Zawiszy Bydgoszcz, gdzie odbył służbę wojskową. Potem grał już tylko w Kolejorzu do zakończenia kariery w 1969 roku. W koszulce poznańskiego zespołu zaliczył 75 meczów Ekstraklasy i 133 w drugiej lidze. Potem z sukcesami prowadził juniorów Lecha, prowadząc ich do tytułu mistrza Polski w 1995. W czasie trenowania młodych lechitów współpracował z takimi zawodnikami jak Piotr Reiss, Artur Wichniarek, Bartosz Bosacki czy Arkadiusz Głowacki.
Dużo zdrowia panie Henryku!
Zapisz się do newslettera