W meczu 21. kolejki Centralnej Ligi Juniorów Lech Poznań przegrał w sobotę na wyjeździe z Cracovią 1:2. Bramkę dla drużyny Huberta Wędzonki zdobył Maksymilian Dziuba. Po tym spotkaniu niebiesko-biali zajmują szóste miejsce w tabeli.
Lechici po lekkich perturbacjach w postaci jednego punktu w dwóch pierwszych wiosennych starciach wygrali w ubiegłym tygodniu z Pogonią Szczecin 4:2. To pozwoliło im przygotowywać się do wyjazdowej konfrontacji w stolicy Małopolski z nieco większym spokojem. Tego mogło natomiast brakować nieco jednej z najsilniejszych drużyn z rundy jesiennej, czyli Cracovii. Pasy nie najlepiej weszły w tegoroczną rywalizację, bo na inaugurację zremisowały z Arką Gdynia 3:3, a następnie ulegały UKS-owi SMS Łódź (2:4) oraz Śląskowi Wrocław (2:3).
Krakowian nie udał się także początek spotkania z juniorami starszymi Kolejorza, bo ci już po kilku minutach wyszli na prowadzenie. Piłkę z prawej strony ustawił Maksymilian Dziuba i lewą nogą posłał dośrodkowanie, którego nikt nie przeciął. W rezultacie zaskoczonemu bramkarzowi gospodarzy nie pozostało nic innego, jak wyjąć futbolówkę z siatki. Występujący w młodym składzie przyjezdni nie chcieli ograniczać się jedynie do obrony tego rezultatu, próbowali pójść za ciosem, ale do przerwy wynik się nie zmienił. Wykazać musiał się mocno przy tym Mateusz Mędrala, który obronił rzut karny w 35. minucie podyktowany za jego własny faul.
Taki stan rzeczy utrzymywał się bardzo długimi fragmentami już podczas drugiej połowy. Nieoczekiwanie niżej notowany przeciwnik zdołał doprowadzić do wyrównania w pozornie niegroźnej sytuacji. Przyjezdni ruszyli z dużą złością do ataków i raz za razem gościli pod polem karnym Pasów, a dodatkowego animuszu dodało im jeszcze wykluczenie jednego z rywali. Mnożyły się stałe fragmenty dla drużyny trenera Wędzonki, mnożyły się także dogodne sytuacje przez nią kreowane. Gol na wagę zwycięstwa wydawał się kwestią czasu i wydawało się, że niebiesko-biali muszą się martwić tylko tym, czy tego czasu im wystarczy.
Niedługo po rozpoczęciu doliczonych kilku przez arbitra minut w "szesnastkę" gości wpadł zawodnik Cracovii i oddał zaskakujące uderzenie w kierunku bliższego słupka. To zaskoczyło Mateusza Mędralę, którego koledzy nie tracili nadziei o chociażby jednym punkcie. Jeszcze zdążyli stworzyć niebezpieczeństwo w samym polu bramkowym rywala, ale tak jak przez wcześniejsze minuty - raz zabrakło precyzji, a raz kapitalnie obronił golkiper gospodarzy i mecz zakończył się bardzo rozczarowującym wynikiem 1:2. Okazja do rehabilitacji przed Lechem w przyszłą sobotę, kiedy to podejmie on w samo południe we Wronkach Arkę Gdynia.
- Trudno nam się dziś grało po podłożu, ale udało się fajnie wejść w mecz i otworzyć wynik. Poza rzutem karnym sprokurowanym przez nas nie dopuszczaliśmy długo Cracovii do groźnych sytuacji. Chcieliśmy być konsekwentni w naszych działaniach, ale zabrakło nam determinacji i zdecydowania w bronieniu. Wpuściliśmy dwukrotnie przeciwników w ten sam sposób w nasze pole karne i efektem tego były dwa gole Cracovii. Jeszcze przy stanie 1:1 robiliśmy wiele, by to spotkanie wygrać, tym bardziej szkoda, że nie zdobyliśmy dziś nawet jednego punktu – ocenił trener Wędzonka.
Bramki: (73.), (90.) - Dziuba (4.)
Czerwona kartka: Cracovia (75. - za dwie żółte)
Lech Poznań: Mateusz Mędrala – Sebastian Goc (74. Aleksander Gazda), Bartosz Tomaszewski, Mikołaj Tudruj, Adrian Tymiński – Patryk Olejnik (46. Jakub Złoch), Kacper Sommerfeld, Maksymilian Dziuba (59. Dawid Ławniczak) – Filip Wolski (74. Filip Wolski), Oskar Tomczyk (65. Filip Wełniak), Jakub Antczak
Zapisz się do newslettera