- W każdym meczu rozgrywanym przy Bułgarskiej jestesmy faworytem i z Lechią ta sytuacja się nie zmieni. W piątek trzeba będzie sięgnąć po trzy punkty, w przeciwnym razie nasza poprzednia wygrana z Jagiellonią pójdzie na marne - mówi przed spotkaniem 28. kolejki Lotto Ekstraklasy z Lechią Gdańsk bramkarz Lecha Poznań, Jasmin Burić.
Zdaniem bośnackiego golkipera atmosfera w jego zespole nie uległa znaczącej zmianie na przestrzeni ostatnich tygodnich. - Myślę, że wyniki nakręcają bardziej dziennikarzy oraz kibiców, którzy czytają, że gramy słabo. U nas na treningach wygląda to cały czas dobrze, w szatni panuje pozytywny klimat. Nie zapominajmy jednak, że to rezultaty naszych meczów budują naszą pewność siebie. Dlatego liczę, że nie zejdziemy z objętej przez nas dobrej drogi, na której znajdujemy się od jakiegoś czasu - nie ukrywa zawodnik, który trafił do Kolejorza na początku 2009 roku.
- Każdy z nas miał nadzieję, że ta przemiana w naszej grze nastąpi. Tej wiosny mieliśmy trudny moment, ale nie zmieniliśmy swoich założeń taktycznych. Czas pokazał, że była to słuszna decyzja. W pierwszych trzech spotkaniach nie wykonywaliśmy odpowiedniej liczby dośrodkowań w pole karne przeciwnika. Ostatnio wyglądało to pod tym względem znacznie lepiej. Chociażby w starciu z Jagiellonią dośrodkowywaliśmy w "szesnastkę" rywali aż 29 razy, co jest bardzo dobrym wynikiem. Zawodnicy z pola rozmawiają także między sobą o tym, czego oczekuje od nich trener, starając się jak najlepiej realizować nasze założenia. Nasze boki są groźne i pokazaliśmy to wielu spotkaniach także w przeszłości - ocenia bramkarz, który w wiosną wystąpił we wszystkich ligowych pojedynkach niebiesko-białych.
Bośniak odniósł się także do rywalizacji z Matusem Putnockym. Jesienią to właśnie Słowak zagrał w większości starć Kolejorza, ale w ostatnich tygodniach miejsce w bramce należy niezmiennie do Buricia. - Jestem cierpliwym człowiekiem i nawet gdy się denerwuję, rzadko to pokazuję. Wiem, jaka jest piłka, wszystko się w niej może bardzo szybko zmienić. Teraz gram ja, z kolei jesienią to raczej Matus wychodził w podstawowym składzie i spisywał się bardzo dobrze. Na ten moment sytuacja jest inna, ale w futbolu niczego nie możesz być pewnym - opowiada 31-latek.
W ostatnich dniach piłkarz otrzymał powołanie do reprezentacji swojego kraju. Jak sam twierdzi, wiele sobie po nim obiecuje. - Nie dostawałem wcześniej sygnałów odnośnie tego, że mogę został powołany do kadry. Wcześniej, gdy jeździłem na zgrupowania reprezentacji, pracował w niej zupełnie inny trener z całym sztabem szkoleniowym. Teraz to się zmieniło, dlatego te dziesięć dni zgrupowania są dla mnie fajną szansą, żeby się pokazać. Mam nadzieję, że tak się stanie i wystąpię w którymś z dwóch rozgrywanych przez nas sparingów - nie ukrywa Burić.
Zapisz się do newslettera