W ciągu ostatnich sześciu lat wychowany na Śląsku Jakub Kamiński stał się lechitą pełną gębą, ale piątkowy mecz z Górnikiem Zabrze będzie miał dla niego szczególne znaczenie. 19-latek wraca w swoje rodzinne strony i bardzo chce wrócić z nich do Poznania z kompletem punktów.
Urodzony w Rudzie Śląskiej Kamiński nigdy nie ukrywał, że w dzieciństwie był kibicem właśnie zabrzańskiego klubu i trzyma za niego kciuki aż do dziś. Na obiekcie Górnika podawał piłki podczas ligowych meczów za czasów gry w Szombierkach Bytom, to także do jego drużyn młodzieżowych drużyn mógł trafić jako nastolatek. Ostatecznie wybrał jednak Akademię Lecha Poznań, której szeregi zasilił w 2015 roku.
- Ruda Śląska dzieli się po połowie na kibiców Ruchu Chorzów i Górnika, ja od dziecka należałem do tej drugiej grupy. Nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę i cały czas kibicuję temu klubowi. Jeździłem z chłopakami z Górnika na różne turnieje, wiedziałem, że ludzie stamtąd się mną interesują. Otworzyła się szansa, żeby podawać piłki na jego stadionie, wtedy też miałem pierwszą styczność z tamtejszą legendą, świętej pamięci "Leonem" - wspomina skrzydłowy.
Swoją przygodą z piłką pokierował on tak, a nie inaczej z różnych przyczyn. W momencie, gdy zaczynała ona wkraczać na poważne tory nie zastanawiał się długo nad wyborem optymalnego miejsca do swojego rozwoju. - W tamtym czasie Górnik spadał do pierwszej ligi, zmagał się z problemami finansowymi. Chodziło mi głównie o akademię, jej infrastruktura nie wyglądała zbyt dobrze. W Lechu nie musiałem się o nic martwić, trafiłem tam ze sporą grupą osób z całej Polski, to był bardzo mocny rocznik. Podjąłem to wyzwanie i walczyłem o swoje - opowiada skrzydłowy.
Ostatnie sześć lat w niebiesko-białej koszulce zrobiły swoje i sam Kamiński czuje, że Kolejorz zajmuje w jego sercu bardzo ważne miejsce. Cały czas przy tym kibicuje zabrzanom i życzy im jak najlepiej. Co oczywiste, akurat nie w piątek. - Spełniłem jedno ze swoich dziecięcych marzeń jesienią 2019 roku, kiedy zagrałem z Lechem na stadionie w Zabrzu. Wygraliśmy wtedy 3:1 i bardzo bym się cieszył, gdyby taki wynik powtórzył się w piątek - mówi z uśmiechem piłkarz. - Będę pamiętał, gdzie się wychowałem i to wszystko się zaczęło. Od Szombierek Bytom poprzez Górnik droga wiodła do Lecha, który mnie wyszkolił, czego nigdy nie będę mu ujmował. Spędziłem w jego akademii bezcenny czas i oczywiste, że najwięcej zawdzięczam trenerom właśnie tego klubu - dodaje.
Po bezbramkowym remisie na inaugurację PKO Ekstraklasy z Radomiakiem zespół szkoleniowca Macieja Skorży celuje w pierwsze zwycięstwo w lidze w najbliższym spotkaniu. Bardzo chce w tym pomóc 19-latek, którego dopingować w tym będą także jego najbliżsi. - Walczę dla Lecha o wygraną w każdym meczu i ten nie będzie wyjątkiem. Fajnie się złożyło, bo po raz pierwszy od dawna na żywo mój występ będzie oglądać moja babcia. Na pewno będę chciał się pokazać z dobrej strony, oprócz tego po powrocie kibiców na trybuny liczę na niezłą atmosferę na stadionie - podsumowuje wychowanek Kolejorza, który rozegrał w jego pierwszej drużynie 67 spotkań, strzelając w nich siedem goli i notując dziewięć asyst.
Zapisz się do newslettera