Antonio Milić znów strzelił gola dla Kolejorza. Chorwat po premierowym trafieniu w niebiesko-białych barwach tydzień temu w derbach Poznania przeciwko Warcie (2:0), poszedł za ciosem i zdobył bramkę również w Lubinie z Zagłębiem (3:2). Wcześniej taka seria przytrafiła mu się tylko raz w piłkarskiej karierze.
Gole strzelane seryjnie przez środkowych obrońców nie zdarzają się zbyt często. Milić jest zawodnikiem, który umie wykorzystać swój wzrost w polu karnym przeciwnika przy stałych fragmentach gry, ale do tej pory miał zaledwie dwa sezony, kiedy zdobywał co najmniej trzy bramki - 2012/13 w chorwackim Hajduku Split, a także 2016/17 w belgijskim KV Oostende. I właśnie wtedy w końcówce października oraz w listopadzie błysnął skutecznością.
Najpierw trafił przeciwko KSC Lokeren (2:1), potem miał dwa spotkania przerwy i przyszła najlepsza passa w życiu - dwie bramki zdobył z KVC Westerlo (5:0), a w następnej kolejce po ośmiu dniach pokonał również bramkarza KRC Genk (6:0). Zdarzało mu się wówczas w Belgii biegać na lewej obronie, ale akurat statystyki nabijał w roli stopera, kiedy meldował się w polu karnym przy stałych fragmentach gry. Choć akurat z Lokeren pięknie potrafił też przymierzyć z rzutu wolnego.
Teraz najpierw po rzucie rożnym pozostał w szesnastce i przy ponowieniu akcji skorzystał z wrzutki Joela Pereiry, natomiast w niedzielę w Lubinie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Barry’ego Douglasa strącił futbolówkę przy bliższym słupku.
- Przydarzyło mi się już kiedyś coś podobnego, chociaż wtedy osiągnięcie było nawet większe, bo w jednym meczu strzeliłem dwa gole, a w kolejnym dorzuciłem jeszcze jednego. Także taki jest teraz mój cel do zaliczenia - dorzucić jeszcze trzecią bramkę do mojej serii w kolejnym spotkaniu i wyrównać tamto moje osiągnięcie z ligi belgijskiej - mówi Milić.
Zapisz się do newslettera