Mecz z Bruk-Bet Termaliką był wyjątkowy dla Tymoteusza Puchacza. 18-latek w drugiej połowie meczu zadebiutował na boiskach Lotto Ekstraklasy. - Po raz pierwszy znalazłem się w osiemnastce meczowej i od razu zadebiutowałem - mówił po meczu.
Młody obrońca jesienią kilka razy pojawiał się na treningach pierwszej drużyny Kolejorza. Do niej na stałe dołączył w styczniu, gdy ta rozpoczęła przygotowania do rundy wiosennej. Wyjechał z Lechem na zimowe zgrupowanie na Cypr i tam otrzymał pierwszą szansę gry w pierwszym zespole. Cały czas jednak musiał czekać na debiut. Wcześniej szansę premierowego występu otrzymał Paweł Tomczyk, a w marcu zadebiutował Marcin Wasielewski. Puchacz musiał wykazać się cierpliwością, bo okazję do gry otrzymał dopiero w maju. W międzyczasie utrzymywał rytm meczowy w zespole rezerw, w którym był podstawowym zawodnikiem.
Puchacz nie był jedynym młodym piłkarzem, który otrzymał szansę gry w niedzielnym spotkaniu. Więcej minut na pokazanie swoich umiejętności otrzymał Paweł Tomczyk. Puchacz na boisku pojawił się osiem minut później. Zmienił na placu gry Mihai Raduta, zdobywcę pierwszej bramki.
- Gdy się rozgrzewasz to zawsze musisz być gotowy na to, żeby wejść na boisko. Dlatego byłem skupiony na tym, żeby dobrze przygotować się do gry. Chciałem pokazać się z dobrej strony. Samo wejście na boisko nie było stresujące, nie bałem się. Wiedziałem, że wokół siebie mam wspaniałych zawodników. Poza tym byłem gotowy na debiut, więc niczego się nie obawiałem - przyznaje młody lechita.
O tym, że pojedzie do Niecieczy dowiedział się kilka dni wcześniej. Absencja Dawida Kownackiego, Darko Jevticia, Nickiego Bille, a także pauza za kartki Abdula Aziza Tetteha spowodowały, że szansę wyjazdu na mecz poza Tomczykiem i Puchaczem otrzymał też Wasielewski. Puchacz był ostatnim z tej trójki, który nie otrzymał wcześniej szansy gry w meczu ligowym. - Chciałem zagrać w tym spotkaniu i pokazać, że mogę tej drużynie pomóc. Zależało mi na tym, dlatego cieszyłem się, że jadę z chłopakami na mecz. Nie pozostało mi nic innego tylko walczyć o debiut. Jestem bardzo szczęśliwy, że ten nastąpił. To jednak nie oznacza, że przede mną nie ma już pracy. Mam jeszcze sporo do pokazania - zaznacza Puchacz.
Podczas kilkunastominutowego debiutu 18-latek pokazał się z dobrej strony. - Gdy byłem na boisku to nie słyszałem wielu podpowiedzi. Miałem jedną sytuację na zdobycie bramki, dzięki świetnemu podaniu od Macieja Makuszewskiego. Ciężko było coś zrobić. Czy mogłem mijać bramkarza? Nie wiem jak wyglądało to z boku. Szkoda, że nie strzeliłem gola. Gdyby tak się stało to miałbym debiut-marzenie. Zagrałem na pozycji skrzydłowego, ale domyślnie jestem lewym obrońcą. Pewnie trener chciał, żebym miał jeszcze kogoś za plecami. Moja współpraca z "Kostą" dobrze się układała. Raz musiałem za niego wrócić - ocenia swój występ lechita. - Najważniejsze jest jednak zwycięstwo. To nas szczególnie cieszy - kończy.
Zapisz się do newslettera