Osiem meczów, 556 minut, po dwie bramki i asysty - to dorobek pomocnika Lecha Poznań, Juliusza Letniowskiego w drugoligowych rezerwach Kolejorza w tym sezonie. - Wraca to, co było przed kontuzją, a mi nie pozostaje nic innego, jak się z tego cieszyć - komentuje 21-letni zawodnik, który coraz bardziej liczy na oficjalny debiut w pierwszej drużynie niebiesko-białych.
Piłkarz trafił do Lecha Poznań w styczniu tego roku z pierwszoligowej wówczas Bytovii Bytów. Z Kolejorzem pojechał na dwa obozy przygotowawcze, do Wronek oraz tureckiego Belek. W minionych rozgrywkach nie rozegrał w koszulce z kolejowym herbem ani jednego oficjalnego spotkania. Wszystko na skutek urazów, które uniemożliwiały mu powrót na boisko. Sytuacja powtórzyła się przy okazji letniego zgrupowania drużyny trenera Dariusza Żurawia w Opalenicy. Ciągłe dolegliwości, komplikacje i wydłużająca się rehabilitacja mogły podłamać młodego zawodnika, a przecież data wyczekiwanych treningów z zespołem cały czas się wydłużała.
Ostatecznie zajęcia wraz z resztą ekipy rozpoczął zajęcia we wrześniu, a niedługo później przyszło mu rozegrać w Kolejorzu premierowy mecz. Na razie w jego rezerwach, bo to w ich spotkaniu pojawił się na murawie przeciwko Górnikowi Polkowice. To właśnie w nich zaliczył jak dotąd osiem gier, w których zanotował dwa trafienia oraz tyle samo ostatnich podań. Po jego dotychczasowej postawie w drugiej lidze widać, że wraz z każdym spotkanie czuje się na boisku coraz lepiej. - Wraca to, co było przed kontuzją. Nie pozostaje nic innego, jak się z tego cieszyć - mówi skromnie lechita. - Piłkarsko czuję się już bardzo fajnie. Ciężko powiedzieć, ile brakuje jeszcze do optimum, ale na ten moment cieszę się, że te mecze mi wychodzą. Mam nadzieję, że każdy kolejny będzie jeszcze lepszy - dodaje.
Najlepszy dowód na coraz lepszą dyspozycję tego piłkarza stanowi starcie z ubiegłego weekendu w Stargardzie. W trudnej konfrontacji z Błękitnymi nie tylko często brał odpowiedzialność na swoje barki, a przede wszystkim miał realne przełożenie na wynik końcowy (2:2). Mimo prowadzenia gospodarzy 2:0 niebiesko-biali zdołali sięgnąć po punkt po właśnie świetnej szarży i asyście 21-latka oraz skutecznie wykonanym przez niego rzucie karnym. - To był mój najlepszy mecz od dłuższego czasu, ale wiem, że może być jeszcze lepiej. Wystarczy obejrzeć moje akcje z pierwszej ligi, żeby stwierdzić, że to dla mnie nic nadzwyczajnego - nie ukrywa zawodnik.
Jak patrzy on na dotychczasowe szanse gry w drugiej drużynie? Jak podchodzi do meczów na najniższym ze szczebli centralnych? - Z pełną mobilizacją. To jest druga liga, a nie jakieś niszowe rozgrywki, gramy z poważnymi drużynami, które potrafią wygrywać z klubami z ekstraklasy. Idzie się tu bardzo dobrze otrzaskać po powrocie do zdrowia, to dobry etap dla mnie - podkreśla Letniowski.
Pomocnikowi wciąż nie dane było jeszcze zadebiutować w oficjalnym spotkaniu pierwszego zespołu Lecha. Jak sam zaznacza, czuje, że debiut w ekipie prowadzonej przez szkoleniowca Żurawia coraz bliżej. Liczy, że jeszcze tej jesieni przekona się, jak smakuje gra w PKO Ekstraklasie. - Nigdy nie zagrałem w ekstraklasie, więc trudno ocenić, czy jestem na niego gotowy. Dopiero debiut w niej to zweryfikuje. Chciałbym jednak grać jak najwyżej i bardzo na niego czekam - podsumowuje.
Zapisz się do newslettera