Lech Poznań z brązowym medalem 15. edycji Enea Lech Cup. W ramach drugiego dnia rywalizacji w Hali Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza na Morasku niebiesko-biali wywalczyli trzecie miejsce, pokonując w decydującym meczu Valencię 3:1 i tym samym zameldowali się na podium tych rozgrywek po raz piąty z rzędu.
Do niedzielnych zmagań w ramach Enea Lech Cup lechici przystępowali z poczuciem, że poprzedni dzień walki w formule każdy z każdym przebiegł po ich myśli. W końcu w sobotę gospodarze zdobyli najwięcej punktów ze wszystkich ekip rozgrywek i bez większych problemów zapewnili sobie miejsce w Lidze Mistrzów. W niej mieli zmierzyć się z Valencią, Chelsea oraz Genk i wiadomo było, że młodzi gracze Kolejorza celują w jedną z dwóch czołowych lokat, która dałaby im awans do wielkiego finału.
Duży krok ku temu postawili już w starciu z zespołem z Półwyspu Iberyjskiego. Podobnie jak blisko 24 godziny wcześniej ograli Valencię 2:0, a tym razem o sprawie przesądził dublet najlepszego strzelca, Jakuba Karasińskiego. Tym samym napastnik zdobył swoją ósmą oraz dziewiątą bramkę w turnieju i wraz z kolegami mógł ze spokojem oczekiwać drugiej konfrontacji. W niej niebiesko-biali musieli stawić czoła londyńskiej Chelsea i mimo walki do dosłownie ostatniego gwizdka ulegli jej w stosunku 1:3. Dawid Jiya doprowadził do remisu, ale na dwa kolejne trafienia Anglików już poznaniacy odpowiedzieli nie znaleźli i wiadomo było, że w pojedynku z Belgami potrzebują remisu.
Po bezcenny punkt nie udało się sięgnąć głównie ze względu na nie najlepsze wejście w to spotkanie. Genk objęło bowiem prowadzenie już 30 sekund po pierwszym gwizdku, a swój dorobek podwoiło niedługo później. Podopieczni trenera Kopani doprowadzili do wyrównania dzięki golom Jędrzeja Jaroszewskiego i Jiyi, ale to było wszystko, na co było ich stać w przednich formacjach w tym meczu. Goście za to odpowiedzieli chwilę po stracie drugiej bramki i to oni cieszyli się po zakończeniu zawodów.
Po brązowe medale lechici sięgnęli po wygranej odniesionej nad Valencią, którą - po raz trzeci w ten weekend - ograli różnicą dwóch trafień (3:1). Na listę strzelców wpisali się Wojciech Kwiatkowski, Karasiński i Jaroszewski. Tak jak więc Chelsea nie leżała w tych dniach gospodarzom, tak dobrze wypadli oni na tle ekipy z południa Europy. Tak się więc najnowsza historia Enea Lech Cup ułożyła, że niebiesko-biali zajęli miejsce na podium po raz piąty z rzędu, a czwarty na jego najniższym stopniu.
- Należy złożyć gratulacje dla całego sztabu oraz zawodników, trzeba przy tym zauważyć, że wszyscy mogliśmy liczyć na mocne wsparcie trenerów z całej akademii. Począwszy od cotygodniowych spotkań i ciągłych rozmów, a na analizach i wspólnych obserwacjach kończąc potwierdzamy, że jesteśmy jedną wielką rodziną - mówił po spotkaniu, którego stawką było trzecie miejsce opiekun Kolejorza. - Jesteśmy świadomi swoich umiejętności i jakości, którą posiadamy, więc w zespole odczuwamy pewien niedosyt. Trzeba przy tym jednak szanować to trzecie miejsce, niech będzie to prognostyk do czegoś większego w dalszej przyszłości. Kluczowe dla nas jest doświadczenie, które zebraliśmy na tym turnieju w roli gospodarza, jest ono nie do zdobycia na żadnych innych zawodach - dodawał szkoleniowiec.
Liga Mistrzów:
KKS Lech Poznań - Valencia CF 2:0 (Karasiński x2)
Chelsea FC – Lech Poznań 3:1 (Jiya)
Lech Poznań – KRC Genk 2:3 (Jaroszewski, Jiya)
Mecz o 3. Miejsce:
Lech Poznań – Valencia CF 3:1 (Kwiatkowski, Karasiński, Jaroszewski)
Zapisz się do newslettera