Dziś przed południem w klubie spotkali się Dimitrije Injac, Ivan Djurdjević, Krzysztof Kotorowski i Bartosz Bosacki, którzy wyruszyli na zakupy. - Taka akcja to świetny pomysł, a jej organizatorom można tylko przyklasnąć. Lech jako klub w takim projekcie bierze udział nie po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni. Gdy pozwala czas to również my, piłkarze chętnie się przyłączamy i wspieramy takie idee - uważa bramkarz Lecha Poznań, Krzysztof Kotorowski.
Lech Poznań z listy potrzebujących wybrał sześcioosobową rodzinę z Leszna. Jej potrzeby były bardzo zbieżne z futbolem. Oprócz artykułów spożywczych, chemicznych i odzieży na liście znalazły się także stroje i buty sportowe, o których marzyli synowie. Piłkarskie upominki zawodnikom Kolejorza nie sprawiły żadnych problemów. Na zakupach w supermarkecie piłkarzom nie wiodło się jednak najlepiej. - Po chłopakach widać, że nie robią zakupów do domu i ta część obowiązków spada raczej na ich partnerki - zauważyła rzeczniczka prasowa Lecha Poznań, Joanna Dzios.
Bardziej swobodnie zawodnicy Kolejorza czuli się w salonie sponsora generalnego Lecha Poznań, firmy S. Oliver. Większych kłopotów nie było z odzieżą dla mężczyzn, jednak w przypadku damskich ubrań pojawił się drobny problem. - Nie ma co ukrywać, że najtrudniej było nam poradzić sobie z ciuchami dla pań. Na co dzień nie kupujemy takich rzeczy, ale na szczęście pomogły nam ekspedientki - przyznał Krzysztof Kotorowski.
Zapisz się do newslettera