Lech Poznań - Polonia Warszawa 1:1

Choć głównym celem na ten sezon dla piłkarzy jest oczywiście zdobycie tytułu Mistrza Polski, to lechici podkreślają, że mają ochotę na dwa trofea, dlatego walkę w Remes Pucharze Polski traktują równie poważnie. Mecz z Polonią dla poznaniaków rozpoczął się całkiem nieźle. Podopieczni Franciszka Smudy dość szybko zyskali optyczną przewagę. Już w 5 minucie groźnie strzelał Jakub Wilk, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zdołał zablokować Tomasz Jodłowiec. W 14 minucie na prawej stronie boiska świetnie piłkę rozegrali Marcin Kikut i Sławomir Peszko. Pierwszy z nich dośrodkował w pole karne, gdzie Robert Lewandowski głową podał do nie pilnowanego Semira Stlića, a ten nie dał szans Sławomirowi Przyrowskiemu. Lechici mieli ochotę szybko podwyższyć rezultat, ale Polonia nie miała zamiaru się poddawać. Niestety swojego goście dopięli już w 23 minucie, gdy to strzałem z rzutu wolnego w długi róg Krzysztofa Kotorowskiego zaskoczył Jarosław Lato. Lech starał się szybko odpowiedzieć. Poznaniacy grali ładnie, szybko wymieniali piłkę, ale trochę brakowało im szczęścia pod bramką Przyrowskiego. Nieźle wyglądał też gra Kolejorza w defensywie. Pewnością imponował Luis Henriquez zastępujący kontuzjowanego Ivana Djurdjevića. Polonia dla której bramkowy remis w perspektywie rewanżu był wynikiem jak najbardziej satysfakcjonującym więcej uwagi przywiązywała do defensywy, swojej szansy szukając raczej w szybkich atakach.

Po przerwie obraz gry się nie zmieniał. To Lech posiadał optyczną przewagę i odważnie atakował rywala. Gra Kolejorza wyglądało momentami naprawdę bardzo dobrze, ale głównie do pola karnego. Lechitom brakowało tylko tego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. Ten fakt roszadami w zespole próbował zmienić trener Franciszek Smuda. Jeszcze w przerwie na boisko wpuścił Tomasza Bandrowskiego, a potem dał szansę Andersonowi Cueto licząc, że rozrusza trochę grę na lewej stronie. Polonia atakowała sporadycznie, ale raz po uderzeniu Filipa Ivanovskiego zatrzymała się na poprzeczce. Na ostatnie minuty w ekipie Lecha do boju wysłany został Haris Handzić. Młody Bośniak dla którego był to debiut w ekipie Kolejorza, miał pomóc głównie w walce o górne piłki. W końcówce spotkania poloniści starali się zyskiwać cenny czas przedłużając grę. To nie wyszło im jednak na dobre. W 87 minucie za dyskusje z arbitrem z czerwoną kartką z boiska wyleciał Sebastian Przyrowski i bramce Polonii musiał stanąć Radosław Majdan. Ostatnie minuty to już totalne oblężenie bramki gości. W doliczonym czasie gry groźnie uderzał m.in. Tomasz Bandrowski, ale piłka o centymetry minęła lewy słupek.

Mimo zdecydowanej przewagi Lechowi nie udało się strzelić drugiej bramki i mecz zakończył się remisem, który teoretycznie w nieco lepszej sytuacji przed rewanżem stawia Polonię.

Lech Poznań - Polonia Warszawa 1:1 (1:1)
Bramki:13. Stilic (Lech) - 23. Lato (Polonia)
Żółte kartki: Murawski, Henriquez (Lech) -  Radek Mynar, Vlade Lazarevski (Polonia) 
Czerwona kartka: Sebastian Przyrowski
Sędziował: Robert Małek (Zabrze)
Widzów: 10.000

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko (82. Haris Handzić), Dimitrije Injać (46. Tomasz Bandrowski), Rafał Murawski, Semir Stilić, Jakub Wilk (68. Anderson Cueto) - Robert Lewandowski.

Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Radek Mynar, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Skrzyński, Vlade Lazarevski - Łukasz Piątek (71. Adrian Mierzejewski), Łukasz Trałka, Radosław Majewski (89. Radosław Majdan), Igor Kozioł, Jarosław Lato - Filip Ivanovski (70. Daniel Gołębiewski).