Przed niedzielnym meczem trener Jacek Zieliński ma jeden podstawowy problem, który jego myśli zaprzątał zapewne już od początku tygodnia. Za kartki nie będą mogli zagrać bowiem Sławomir Peszko i Grzegorz Wojtkowiak. Lechowi rozsypała się zatem cała prawa strona podstawowego ustawienia - Czy przez to jesteśmy osłabieni, okaże się tak naprawdę dopiero po meczu. Mamy pomysł na to jak zagrać, przymierzamy się do tego wariantu od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że on wypali - mówi trener Zieliński - Na pewno będzie nam brakowało Peszki i Wojtkowiaka, ale pauzy za kartki są nieuniknione. To samo będą przeżywać też inne zespoły. Nie ma jednak co robić tragedii. Po to mamy ponad dwudziestu zawodników w kadrze, żeby oni również dostali swoją szansę.
Cały czas pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Manuela Arboledy. Kolumbijczyk, który ostatnio zmagał się z urazem mięśnia dwugłowego już wznowił treningi - Decyzję co do jego występu podejmiemy dopiero w sobotę. Manu" sam ostatnio mówił, że jeszcze nie czuje się komfortowo na boisku, po tej długiej przerwie. On jest przyzwyczajony do gry na wysokim poziomie. Na pewno znajdzie się w meczowej osiemnastce - mówi szkoleniowiec Kolejorza.
Choć Jagiellonia wciąż walczy o utrzymanie, to miejsce w tabeli nie odzwierciedla siły drużyny. Zespół trenera Michała Probierza do rozgrywek przystąpił bowiem z minus 10 punktami - Tak naprawdę można ich traktować jako zespół z czołówki tabeli. Gdyby zaczynali rozgrywki z tego samego pułapu co pozostałe drużyny, mieli by dziś 30 punktów. Podobną sytuację przeżywałem prowadząc Piasta Gliwice i doskonale wiem, ile to kosztuje nerwów. Jagiellonia to mocny przeciwnik. Tam nie ma przypadkowych ludzi, zawodnicy nie raz pokazywali, że potrafią grać w piłkę. Do tego zimą doszły poważne wzmocnienia i gdyby nie wspominany ujemny dorobek na starcie rozgrywek, to z pewnością biliby się dziś o czołowe lokaty - mówi Zieliński.
Zapisz się do newslettera