O ile pierwsza połowa była w wykonaniu Lecha naprawdę niezła, to druga część spotkania to już koncert gry Kolejorza. Lechici grali szybko z rozmachem, stosując różne rozwiązania z ataku. Grali dokładnie tak jak oczekują tego kibice i trener Jacek Zieliński. W 54 minucie Marcin Kikut urwał się prawą stroną boiska, dośrodkował w pole karne do Sławomira Peszko, a pomocnik potężnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Osiem minut później znów błysnął Kikut, który tym razem wrzucił piłkę wprost na głowę Rudnevsa, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Cabaja. Nie minęło sześć minut, a znów z prawej strony boiska piłka powędrowała w pole karne. Tam tym razem zupełnie niepilnowany był Jakub Wilk i podwyższył wynik na 4:0. Prowadząc wysoko lechici nieco zwolnili tempo, ale wciąż mieli ochotę na kolejne bramki i to jedno trafienie udało się jeszcze uzyskać. W 86 minucie w polu karnym Cabaj sfaulował Peszko, a pewnym wykonawcą jedenastki" okazał się Rudnevs. Cracovia starała się o choćby honorowe trafienie, ale tego dnia bardzo pewnie grała poznańska defensywa, nie pozwalając na wiele rywalom.
Lech Poznań - Cracovia 5:0Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Luis Henriquez (72. Joel Tshibamba) - Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Tomasz Bandrowski, Jacek Kiełb (64. Jakub Wilk) - Semir Stilić (59. Sergei Krivets) - Artjoms Rudnevs.
Cracovia: Marcin Cabaj - Paweł Sasin, Marian Jarabica, Piotr Polczak, Krzysztof Janus - Mariusz Sacha, Sławomir Szeliga (46. Michał Goliński), Arkadiusz Radomski, Mateusz Klich, Bartłomiej Dudzic (46. Radosław Matusiak) - Bartosz Ślusarski (72. Łukasz Mierzejewski).
Zapisz się do newslettera