LE: Lech Poznań - Żalgiris Wilno 2:1

Zgodnie z przedmeczowymi prognozami goście przyjechali do Poznania z zamiarem obrony skromnej zaliczki z pierwszego spotkania. Żalgiris od początku meczu bronił się niemal całym zespołem na własnej połowie. Jedynie Biliński krążył gdzieś między stoperami Lecha. Poznaniacy nie mieli jednak za bardzo pomysłu na rozmontowanie dobrze zorganizowanych wilnian. Próbowali więc dośrodkowań i strzałów zza pola karnego. Te jednak były albo niecelne, albo za lekkie, by zaskoczyć Vitkauskasa. Żalgiris z pierwszą kontrą wyszedł w 20 minucie. Goście źle jednak rozegrali przewagę 3 na 2 i strzał Komołowa zablokował Możdżeń. Lech odpowiedział szansą Hamalainena, któremu świetnie podał Kamiński, ale Fin nie miał pomysłu na wykończenie akcji i niemal podał piłkę Vitkauskasowi. W 29 minucie goście znów groźnie skontrowali. Biliński uporał się z Arboledą i zagrał do Silenasa, którego płaski strzał zza pola karnego z trudem sparował Kotorowski. Kilkanaście sekund później golkiper Kolejorza nie dał już rady. Z 17 metrów płasko uderzył Leliuga i goście objęli prowadzenie.  Lech powinien wyrównać w 32 minucie. Zza pola karnego niezbyt mocno strzelił wprawdzie Hamalainen, ale jeszcze gorzej interweniował Vitkauskas, do odbitej przez niego piłki dopadł Możdżeń i z kilku metrów posłał ją daleko obok bramki. 5 minut później Hamalainen uruchomił Pawłowskiego, który jednak za szybko zdecydował się na strzał i piłka minęła światło bramki. Fin dwoił się i troił i w 41 minucie stworzył sytuację Trałce. Nie miał jednak wsparcia w kolegach, bowiem Trałka będąc w polu karnym niepotrzebnie zwlekał i jego strzał zablokowali obrońcy gości. Jeszcze przed przerwą Żalgiris mógł sobie zapewnić awans po kolejnej groźnej kontrze. Jednak najpierw Kotorowski na 15. metrze obronił strzał Bilińskiego, a potem Kuklys z 20 metrów nie trafił w światło opuszczonej już przez Kotorowskiego bramki.

Początek drugiej odsłony w wykonaniu poznaniaków był niemrawy, więc w 54 minucie trener Mariusz Rumak w miejsce Możdżenia i Pawłowskiego wprowadził do gry Lovrencsicsa i Teodorczyka. Minutę później po dośrodkowaniu Węgra z rzutu rożnego główkował Teodorczyk, ale nie trafił czysto w piłkę i skończyło się tylko na rogu. Po nim znów precyzyjnie dośrodkował Lovrencsics, tym razem główkował Ubiparip, jednak kapitalną interwencją popisał się Vitkauskas. W 61 minucie szkoleniowiec Kolejorza zdjął jeszcze z boiska Drewniaka i wprowadził do gry Ślusarskiego. Te roszady niewiele jednak dały, bo grający z każdą minutą coraz chaotyczniej Lech nie potrafił stworzyć sobie choćby jednej klarownej sytuacji. Ta sztuka udała się poznaniakom dopiero w 79 minucie, gdy Ubiparip idealnie wrzucił na głowę Ślusarskiego, który jednak uderzył bardzo anemicznie i nie sprawił żadnych problemów Vitkauskasowi. Minutę później piłka zatrzepotała w siatce gości, po tym jak kierunek strzału Ubiparipa zmienił Teodorczyk, ale ten był na spalonym i sędzia gola nie uznał. 7 minut później Teodorczyk najprzytomniej zachował się w polu karnym i płaskim strzałem w końcu doprowadził do wyrównania. 3 minuty później po dośrodkowaniu Lovrencsicsa piłkę do własnej bramki wpakował Perić i Lech prowadził 2:1. Na więcej goli nie starczyło już czasu i Kolejorz pożegnał się z marzeniami o fazie grupowej Ligi Europy.

Lech Poznań - Żalgiris Wilno 2:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Leliuga (29), 1:1 Teodorczyk (87), 2:1 Perić (90-samobójcza)

Widzów: 16326

Sędzia: Ken Henry Johnsen (Norwegia)

Żółte kartki: Teodorczyk - Silenas, Janusauskas, Perić, Freidgeimas

Lech: Krzysztof Kotorowski - Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Łukasz Trałka, Szymon Drewniak (61. Bartosz Ślusarski) - Mateusz Możdżeń (54. Gergo Lovrencsics), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (54. Łukasz Teodorczyk) - Vojo Ubiparip

Żalgiris: Armantas Vitkauskas - Georga Freidgeimas, Andrius Skerla, Luka Perić, Egidijus Vaitkunas - Arturas Żulpa - Rytis Leliuga (88. Takuya Kanai), Paweł Komołow, Mantas Kuklys, Vaidotas Silenas (64. Paulius Janusauskas) - Kamil Biliński (69. Andrius Velicka)