Nika Kvekveskiri w meczu z Radomiakiem Radom (2:2) otworzył wynik tej rywalizacji. Gruzin strzelił tym samym swojego pierwszego gola w tym sezonie. Pomocnik został ustawiony wyżej i grał za napastnikiem, którym w tym spotkaniu był Filip Marchwiński.
Kvekveskiri w sobotę po raz szósty w tym sezonie wyszedł w podstawowym składzie Lecha Poznań. Gruzin w meczu z Radomiakiem Radom został zagrał wyżej niż zwykle, ponieważ trener John van den Brom postanowił wystawić go na dziesiątce. Nie była to dla niego nowa rola, lecz jak sam przyznaje, rzadko ma okazję grać na tej pozycji.
- W Lechu miałem okazję zagrania na dziesiątce w poprzednim sezonie w spotkaniu z Rakowem i wtedy wygraliśmy 2:0. Również z Koroną, kiedy pokonaliśmy ich 3:0. Teraz był to mój trzeci mecz w tej roli. Jak widać nie występuje tam zbyt często, ale lubię tę pozycję. Mamy dobry zespół, wiem że będę miał okazję do strzelenia gola. Wierzę w swój instynkt oraz zmysł taktyczny, więc wiem jak w odpowiedni sposób otworzyć przestrzenie, aby wykreować sytuację do strzału. Mamy jednak w drużynie innych, bardzo dobrych zawodników na tej pozycji, więc trudno żebym grał tam częściej - opowiada 31-latek.
Gruzin bardzo dobrze rozpoczął rywalizację z Zielono-Białymi i otworzył wynik tego spotkania. 31-latek świetnie odnalazł się w polu karnym przeciwników i wykorzystał podanie od Joela Pereiry. Dla pomocnika to pierwszy gol w tym sezonie.
- Grałem na innej pozycji niż zwykle i miałem inne zadania na boisku. Nauczyłem się pewnych zachowań od Mikaela Ishaka czy Artura Sobiecha. Są bardzo doświadczeni, więc mogłem obserwować ich na treningach. Ta pierwsza runda była dla mnie trudna, bo kiedy wyleczyłem jedną kontuzję, to przytrafiła się druga. Dlatego ten gol to miła chwila dla mnie, bo mogłem pomóc drużynie. Szkoda, że nie udało się zdobyć trzech punktów - opowiada Nika Kvekveskiri.
Zapisz się do newslettera