Niedzielne spotkanie Lecha Poznań z Zagłębiem Sosnowiec było wyjątkowym przeżyciem dla Tymoteusza Puchacza. Wychowanek Kolejorza od ośmiu miesięcy występuje w drużynie tegorocznego beniaminka ekstraklasy. - Wypożyczenie było krokiem do gry w Lechu. Uważam, że przyjście do Zagłębia było dobrym ruchem.
Tymoteusz Puchacz dołączył do pierwszego zespołu Kolejorza z trzecioligowych rezerw w styczniu 2017 roku. Okazję zaprezentowania swoich umiejętności dostał jednak już miesiąc wcześniej od ówczesnego szkoleniowca Nenada Bjelicy. Po zimowym okresie przygotowawczym, aby utrzymać dobrą dyspozycję, regularnie występował w drużynie trenera Ivana Djurdjevicia. Gdy on stanowił jeden z filarów tej ekipy jego koledzy debiutowali w ekstraklasie.
Podczas majowego starcia z Termaliką nastał jednak jego czas. O tym, że znajdzie się w osiemnastce meczowej, dowiedział się kilka dni przed wyjazdem. Szansę gry otrzymał pod koniec spotkania, gdy na tablicy widniał wynik 0:3. Na boisku zastąpił Mihai Raduta i zajął miejsce na lewym skrzydle. Podczas swojego występu po podaniu Macieja Makuszewskiego był blisko wpisania się na listę strzelców.
W grudniu przedłużył kontrakt z Kolejorzem, a miesiąc później zdecydował się pójść na wypożyczenie. Wybór padł na pierwszoligowe wówczas Zagłębie Sosnowiec. Młody obrońca niemal od razu wywalczył sobie miejsce w składzie i nie oddał go już do końca sezonu. Wraz z drużyną awansował do ekstraklasy. - Wypożyczenie było krokiem do gry w Lechu. Uważam, że przyjście do Zagłębia było dobrym ruchem. Rozwinąłem się tam piłkarsko i mentalnie - podkreśla Puchacz.
Zmagania w tegorocznych rozgrywkach Lotto Ekstraklasy to właśnie on rozpoczął na lewej stronie obrony sosnowiczan. Po przegranym meczu z Piastem Gliwice 2:1 usiadł jednak na ławce rezerwowych. Od tego czasu codziennie walczy o uznanie trenera i kolejną szansę. - Jak każdy zawodnik mam aspirację, aby grać. Muszę ciężką pracą pokazać, że zasługuję na szansę. Kiedy ją dostanę, muszę ją po prostu wykorzystać - mówi 19-latek, który w niedzielę przy okzji spotkania Lecha z Zagłębiem Sosnowiec ponownie zawitał na stadion przy Bułgarskiej. Wychowanek Kolejorza nie wybiegł jednak na murawę, a zmaganiom swoich kolegów przyglądał się z ławki rezerwowych. - Wynik rozczarował i gra poniekąd też. Myślę, że nie był to nasz najgorszy mecz, ponieważ stworzyliśmy sobie sytuacje podbramkowe, ale Lech był lepszy i pokazał to dziś w stu procentach - mówił po zakończeniu spotkania.
Zawodnik, który regularnie występuje w młodzieżowych reprezentacjach Polski wciąż czeka na swój debiut przy Bułgarskiej. W pierwszym zespole Kolejorza wystąpił dotychczas tylko raz, podczas wspomnianego spotkania z Bruk-Bet Termaliką Niecieczą. - Jestem zadowolony, że mogłem tutaj wrócić. Spotkałem się z wieloma moim przyjaciółmi, co mnie cieszy. Liczyłem, że tutaj zagram i będę mógł zadebiutować przy Bułgarskiej, ponieważ jeszcze tutaj nie wystąpiłem. Na meczu zabrakło kibiców, więc nie był to ten sam stadion, co zwykle. Chciałem zagrać, ale niestety nie udało się - kończy.
Zapisz się do newslettera