W meczu z Koroną piłkarze Lecha, podobnie jak w pojedynku wyjazdowym z FFK, pokazali zabójczą skuteczność i mądrość w grze. Spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze, którzy odważnie ruszyli na Kolejorza i głównie po dośrodkowaniach Pawła Sobolewskiego piłka kilka razy lądowała w polu karnym. Jednak już w 3 minucie było 1:0 dla poznaniaków. Zamknięty przy linii końcowej Hernan Regifo, zrobił jedyną rzecz jaką mógł uczynić, czyli uderzył mocno wzdłuż bramki, a tam Łukasz Nawotczyński zagrał tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej siatki. W 9 minucie Sławomir Peszko z rzutu wolnego nieoczekiwanie próbował skierować piłkę w krótki róg, ale Radosława Cieżniaka tym razem uratował słupek. Bramkarz gospodarzy nie miał już tyle szczęścia w 20 minucie spotkania. Debiutujący w Lechu Seweryn Gancarczyk świetnie wrzucił piłkę w pole karne, gdzie zza pleców obrońców wyskoczył Peszko i strzałem głową podwyższył na 2:0. Mając taką zaliczkę lechici trochę więcej uwagi zaczęli poświęcać defensywie, ale dalej stwarzali sobie świetne okazje do podwyższenia rezultatu. W 25 minucie Peszko zagrał przed bramkę do Roberta Lewandowskiego, ten świetnie uderzył piętką", ale jeszcze lepszą paradą popisał się Cierzniak. Pod bramką Lecha groźniej robiło się jedynie po dośrodkowaniach ze skrzydła w wykonaniu Sobolewskiego lub Jacka Kiełba. Generalnie lechici panowali jednak nad sytuacją, a strzały takie jak ten Krzysztofa Gajkowskiego z 37 minuty nie mogły sprawić problemów Grzegorzowi Kasprzikowi.
Pierwsze 10 minuty po przerwie upłynęło na atakach Korony. Gospodarze mocno zabrali się za odrabianie strat, ale defensywa Kolejorza dziś właściwie nie popełniała błędów. Tylko w 55 minucie Kasprzik musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by odbić piłkę po uderzeniu Jacka Markiewicza. Lech kolejny raz wypunktował jednak rywala. W 59 minucie prawą stroną boiska świetnie przedarł się Peszko, zagrał w pole karne do Jakuba Wilka, a ten z najbliższej odległości podwyższył na 4:0. W końcówce spotkania poznaniacy pozbawili rywali już jakichkolwiek złudzeń. W 85 minucie Semir Stilić świetnie podał w pole karne do Lewandowskiego, ten szybko obrócił się z piłką i uderzył w samo okno". Minutę później Lewy" znów wpisał się na listę strzelców, a po trafieniu musiał podziękować Marcinowi Kikutowi, który po kapitalnym rajdzie prawym skrzydłem asystował przy tym trafieniu. Napastnik Kolejorza miał szansę na ustrzelenie hat-tricka, bo jeszcze dwa razy znalazł się doskonałych sytuacjach. Lech w pełni zasłużenie wywalczył trzy punkty i zasiadł w fotelu lidera Ekstraklasy.
Korona Kielce - Lech Poznań 0:5
Bramki: 3.Nawotczyński (sam), 20.Peszko, 58.Wilk, 85 i 86.Lewandowski (Lech)
Widzów: 15.500 (800 Lecha)
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)
Żółte kartki: Nawotczyński, Edson, Paknys (Korona) - Injac (Lech)
Korona: Cierzniak - Nawotczyński (46. Paknys), Markiewicz, Hernani, Edson - Kiełb, Zganiacz, Andradina, Sobolewski (74. Nowak) - Gajtkowski (61. Gawęcki), Buśkiewicz
Lech: Kasprzik - Injać, Arboleda, Djurdjević, Gancarczy - Peszko (87.Mikołajczak), Bandrowski, Stilić, Wilk (78.Kikut) - Lewandowski, Rengifo (71.Chrapek)
Zapisz się do newslettera