O ile po pierwszej humory jeszcze dopisywały, to z każdą kolejną minutą w ćwiczenia trzeba było włożyć coraz więcej wysiłku. Pot znów zatem lał się strumieniami, a na odpuszczanie nie było miejsca, nad odpowiednim tempem pracy czuwał Franciszek Smuda - Gaz, gaz, gaz - pokrzykiwał co chwila na swoich zawodników trener Kolejorza, gdy tylko widział, że któreś z ćwiczeń wykonywane jest zbyt wolno.
Między kolejnymi seriami była oczywiście chwila na złapanie oddechu i uzupełnienie płynów. Na to również zwracał uwagę szkoleniowiec Lecha - Panowie wszyscy do wodopoju - mówił po każdej serii, przypominając jednocześni - Po powrocie do hotelu obowiązkowo wszyscy proszę pójść na basen.
O tym jednak nie trzeba było lechitom przypominać, bo po ciężkim treningu, każdy chciał dać odpocząć piekącym mięśniom.
Zapisz się do newslettera