W zaległym spotkaniu 22. kolejki Centralnej Ligi Juniorów Lech Poznań wygrał w niedzielę w Kielcach z Koroną 4:2. Pierwszy gol dla zespołu trenera Huberta Wędzonki padł po trafieniu samobójczym, a autorami trzech kolejnych byli Jakub Antczak (dwóch) oraz Antoni Kozubal.
W dniach poprzedzających konfrontację z trzecią od końca drużyną ligi lechici mieli prawo być w niezłych nastrojach. W końcu w środę ograli u siebie wyżej notowanego Górnika Zabrze 5:0, dominując praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty. Żeby jednak zapewnić sobie oficjalnie utrzymanie na najwyższym szczeblu krajowym, niebiesko-biali w dalszym ciągu potrzebowali postawić jeszcze kilka kroków. Jednym z nich był właśnie pojedynek z Koroną, której szanse na zachowanie miejsca w Centralnej Lidze Juniorów malały ostatnio z każdym tygodniem.
Juniorzy starsi Kolejorza, którzy przystąpili do meczu w mocnym składzie personalnym, wyszli na prowadzenie już po siedmiu minutach. Z narożnika boiska dośrodkował Jakub Antczak, piłkę musnął Norbert Pacławski, a następnie do własnej bramki skierował ją jeden z przeciwników. To sprawiło, że oglądaliśmy otwarty, ciekawy mecz z obu stron, a piłka przenosiła się spod jednego pola karnego pod drugie regularnie. Więcej zagrożenia potrafili stwarzać goście, którzy po nieco ponad kwadransie powinni wygrywać już 2:0. Ze świetnego podania Antoniego Kozubala nie skorzystał jednak Maksym Czekała, którego strzał w sytuacji sam na sam obronił golkiper rywala.
To zemściło się na przyjezdnych niedługo później. Kielczanie wykonali jeden z kilku stałych fragmentów, decydując się na dalekie dośrodkowanie w okolice "piątki" i dalszego słupka, a tam najwyżej wyskoczył ich zawodnik i strzałem głową pokonał Karola Drażdżewskiego. Jeszcze przed przerwą lechici mogli, a nawet powinni odpowiedzieć golem, zabrakło im jednak kilkakrotnie chłodnej głowy w polu karnym Korony. Także jej gracze zatrudnili golkipera Lecha kilka razy, ale ten nie zamierzał się mylić i zaskoczyć już się nie dał. Kiedy już wydawało się, że obie ekipy udadzą się do szatni z wynikiem remisowym, świetną asystą popisał się Czekała, a pewną finalizacją Antczak. 2:1 i kontrola wydarzeń po zmianie stron? Można było tak podejrzewać.
Tak też się stało, bo do siatki rywala trafiali jeszcze po razie Kozubal (z karnego) i Antczak. Mimo straconego gola w międzyczasie nie ulegało wątpliwości, który zespół prezentuje bardziej dojrzały futbol z lepszym pomysłem na swojego przeciwnika. Był to Kolejorz i to nie tylko dlatego, że sięgnął ostatecznie po trzy punkty. Miał więcej z gry, częściej posiadał piłkę, szybciej ją wymieniał, lepiej rozwiązywał swoje akcje pod bramką gospodarzy. Wynik więc można śmiało określić jako nie tylko zasłużony, ale i niezwykle cenny, ponieważ dał Lechowi siedem "oczek" przewagi nad strefą spadkową.
Bramki: (27.), (57.) - (7. – samobójcza), Antczak (45., 61.), Kozubal (55. - karny)
Lech Poznań: Karol Drażdżewski – Filip Borowski, Jerzy Tomal, Karol Fietz, Jędrzej Strózik (62. Krystian Palacz) – Kacper Sommerfeld, Antoni Kozubal, Jakub Antczak (83. Wojciech Kryger) – Damian Kołtański (62. Patryk Gogół), Norbert Pacławski (62. Hubert Szulc), Maksym Czekała (83. Oliver Zaręba)
Zapisz się do newslettera