Lech Poznań przygotowuje się do niedzielnego meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. Na pełnych obrotach trenuje pozyskany w minionym tygodniu Aron Johannsson, który zwiększy pole manewru trenera Dariusza Żurawia w formacjach ofensywnych.
Od początku swojej kariery Amerykanin obsadzał pozycję środkowego napastnika, występując głównie w tym miejscu boiska we wszystkich swoich dotychczasowych klubach. To właśnie w roli atakującego zapracował na kolejne ruchy do mocniejszych drużyn, począwszy od Fjölnir Reykjavík, poprzez duńskie Aarhus GF, AZ Alkmaar na Werderze Brema kończąc. W tym czasie okazjonalnie występował na obu skrzydłach, ale nową rolę wynaleziono mu dopiero w jego ostatnim zespole, Hammarby IF.
Przez pierwsze pół roku pobytu w Szwecji Johannsson był ustawiany na swojej nominalnej pozycji, ale w debiutanckiej rundzie nie zdołał zdobyć w lidze ani jednej bramki. Trener Stefan Billborn poszukał jednak innego rozwiązania i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Grając przede wszystkim jako cofnięty napastnik 30-latek przypomniał sobie, jak pokonywać bramkarzy rywali, a łącznie uczynił to jesienią w lidze dwanaście razy. Gole często strzelał wchodząc z drugiej linii, mając więcej miejsca w polu karnym przeciwnika, do tego sam uczestniczył w rozegraniu i mógł tym samym pokazać wiele swoich atutów. Gdzie jednak widzi go przede wszystkim szkoleniowiec Kolejorza, Dariusz Żuraw?
- Jest bardzo mobilny, może występować zarówno w ataku jako wysunięty napastnik, jak i ten drugi, nieco cofnięty atakujący. W tym drugim wariancie funkcjonował ostatnio w Hammarby, kiedy rywalizował chociażby przeciwko nam w kwalifikacjach Ligi Europy. Jego obecność da mi np. opcję gry z dwoma snajperami, bo w takim ustawieniu czuje się bardzo dobrze. Jasne, w poprzednich klubach zdarzało mu się występować także na skrzydle, ale ja raczej biorę go pod uwagę pod bramką przeciwnika, czyli jako napastnika - mówił świeżo po pozyskaniu Amerykanina trener niebiesko-białych.
W obliczu niedawnych absencji najlepszego strzelca jego drużyny, Mikaela Ishaka, napastnik może znaleźć swoje miejsce w składzie właśnie na pozycji numer "dziewięć". Przynajmniej do czasu, aż Szwed w pełni nie wróci do zdrowia. Tam w spotkaniach z Radomiakiem w Fortuna Pucharze Polski oraz Wisłą Płock w ekstraklasie występował Filip Szymczak. Młody lechita oraz doświadczony atakujący mogą jednak też grać ze sobą równocześnie. - Rozważamy różne warianty, dodatkowo cały czas monitorujemy sytuację zdrowotną Mikaela i liczymy, że wkrótce wróci do zajęć z drużyną. Mamy jednak kilka opcji i na mecz ze Śląskiem wybierzemy najlepszą z nich - zaznacza szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera