Starcie z Arką Gdynia rozpocznie się o godzinie 17:30, ale zanim to nastąpi to przeniesiemy się w czasie do 31 sierpnia 2008 roku, kiedy to lechici ulegli 1:2 rywalom z Trójmiasta. Ten mecz przypomni nam strzelec dwóch goli dla gdynian - Zbigniew Zakrzewski. Jak sam mówi, jego syn do teraz nie może uwierzyć, że zdobył więcej bramek od Roberta Lewandowskiego.
Finalnie tamten sezon (2008/2009) był dla nas średnio udany. Runda jesienna w naszym wykonaniu była naprawdę dobra, zajmowaliśmy po niej piąte czy szóste miejsce. Na wiosnę poszło nam trochę gorzej i koniec końców uplasowaliśmy się na trzynastej lokacie w stawce. Wiele osób śmiało się, że to z powodu naszej metryki daliśmy radę wygrywać tylko do zimy, ponieważ skład Arki był wtedy naprawdę wiekowy. Średnia wieku jak nic wynosiła około trzydzieści lat.
Mimo nienajlepszego sezonu mecz z Kolejorzem wspominam bardzo dobrze. Aktualnie mój syn ogląda z niedowierzaniem powtórki tamtego spotkania, bo nie potrafi uwierzyć, że grałem przeciwko Lewandowskiemu i do tego strzeliłem więcej bramek niż on! Było to zaraz po tym, jak wróciłem ze Szwajcarii, mój setny występ w Ekstraklasie. Lechici byli wtedy świeżo po meczu w europejskich pucharach, dlatego mogło się nam grać łatwiej. Niestety dość szybko straciliśmy bramkę, piłkę wpakował nam do siatki nikt inny jak Robert Lewandowski. Jednak zanim zdążyło upłynąć dziesięć minut wyrównaliśmy stan spotkania. Bartosz Karwan idealnie dośrodkował na moją głowę, a mi udało się umieścić piłkę w bramce nie byle jak, bo szczupakiem. Gol na 2:1 był dość przypadkowy. Marcin Wachowicz uderzał na bramkę Krzysztofa Kotorowskiego, piłka kozłowała, sięgnąłem ją i z impetem wpadłem do siatki razem z interweniującym Manuelem Arboledą. Miło wspominam tamto spotkanie, nawet wymieniłem się po nim koszulką z Piotrem Reissem!
W tamtej Arce grało wielu chłopaków, którzy w przeszłości reprezentowali barwy Kolejorza: Damian Nawrocik, Marcin Wachowicz, czy aktualny szkoleniowiec niebiesko-białych, Dariusz Żuraw. Dariusz przychodził wtedy do nas z Niemiec i trzymał naszą linię obrony, a ja starałem się strzelać gole. W późniejszym czasie nasze drogi spotkały się raz jeszcze w Legnicy, ale już w innej roli, bo Żuraw stawiał tam swoje pierwsze trenerskie kroki. Bardzo się cieszę z faktu, że miałem przyjemność występować w jednej drużynie z kimś, kto teraz prowadzi Lecha Poznań.
Zredagował: Miłosz Ciekalski
Zapisz się do newslettera