Lech musiał kontynuować grę bez Jakuba Wilka i Dawida Kucharskiego, co spowodowało lekkie zamieszanie i w wirtualnej 8 minucie było 0:2. Gdy już całe zamieszanie lekko się uspokoiło, lechici coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu, a bliski strzelenia bramki byli Białożyt i Murawski. Przewaga Kolejorza rosła, ale to wszystko odbywało się kosztem rozluźnienia szyków obronnych i po 30 minutach było 0:3. W 40 minucie ataki Kolejorza wreszcie przyniosły efekt, a do siatki trafił Łukasz Białożyt.
Kolejorz drugą połowę rozpoczął od kolejnych ataków, jednak wciąż pojawiały się problemy z grą obronną, bo tylko obserwować grę mógł Dawid Kucharski, a jego wirtualnym odpowiednikiem kierował komputer. Lechici podobnie jak w pierwszej połowie więcej uwagi przywiązywali do gry ofensywnej, sytuacji nie udawało się jednak wykorzystać i to się zemściło, bo w 64 minucie Radović z najbliższej odległości pokonał wirtualnego Ivana Turinę. Potem było jeszcze gorzej, bo z rzutu karnego do siatki trafił Iwański. Potem zaczęły się nerwy. Z czerwonymi kartkami z boiska wylecieli Astiz i Peszko. Potem lechici grali już w dziewiątkę", bo sędzia z boiska wyrzucił Grzegorz Wojtkowiaka. W końcówce spotkania osłabieni lechici stracili jeszcze dwie bramki. W 89 minucie Lech miał już na boisku tylko ośmiu zawodników, bo czerwoną kartkę zobaczył Robert Lewandowski. Już w doliczonym czasie gry rzut karny obronił Turina.
- Jesteśmy zmęczeni po Udinese i to było widać na boisku - żartował po meczu Sławomir Peszko - Największy problem mieliśmy z trzymaniem linii spalonego i tym, że wszyscy chcieli iść do przodu, zapominając o grze w defensywie. Próbowaliśmy gonić wynik, zagrałem zbyt agresywnie i wyleciałem z boiska. Na Łazienkowskiej Legia nie ma co liczyć na podobny wynik.
- Wynik jaki był taki był. Na swoje usprawiedliwienie mamy to, że na co dzień gramy w trochę inną grę i nie odrobiliśmy za bardzo lekcji domowej. Ja miałem trochę problemów z padem, bo nie gram zazwyczaj na tych analogach, ale na pewno na boisku na wiosnę powalczymy z Legią o lepszy wynik - mówił po meczu Rafał Murawski.
Zapisz się do newslettera