- To taki rodzaj atmosfery, w której kochasz grać będąc piłkarzem. Uwielbiam, gdy mecze wiążą się z dużym napięciem i presją - mówi przed sobotnim spotkaniem z Legią Warszawa obrońca Lecha Poznań, Barry Douglas. W całej swojej karierze Szkot nie mierzył się tak często z żadnym innym rywalem, a przeciwko drużynie ze stolicy będzie mógł zagrać w sobotę po raz dziesiąty.
To, że starcia Kolejorza z Wojskowymi wywołują od wielu lat wielkie emocje w całej Polsce wie każdy piłkarski kibic w naszym kraju. Legia to jednak również szczególny przeciwnik dla samego Douglasa, który przeciwko niej rozegrał jeden z pierwszych meczów w niebiesko-białych barwach. Miało to miejsce blisko dziewięć lat temu, bo w październiku 2013 roku. Przy Bułgarskiej pokazał się zresztą ze świetnej strony, zaliczając ładną asystę przy trafieniu Gergo Lovrencsicsa. Jak opowiada obrońca, już na długo przed pierwszym gwizdkiem mógł odczuć, że tego typu pojedynki wiążą się ze szczególną otoczką.
- To było takie pierwsze doświadczenie tych spotkań, nie wiedziałem sam, czego się spodziewać. Każdy wtedy powtarzał, że to najważniejszy pojedynek sezonu, ale podchodziłem do tego bardzo spokojnie, z otwartą głową. W tygodniu przed meczem w całym mieście czuło się, jak napięcie rośnie. Wydaje mi się, że tuż po pierwszym gwizdku kibice odliczyli od dziesięciu, wyrzucili na boisko serpentyny i później wszystko było sprzątane dobre kilka minut - uśmiecha się na to wspomnienie 33-latek. - To taki rodzaj atmosfery, w której kochasz grać będąc piłkarzem. Uwielbiam, gdy mecze wiążą się z dużym napięciem i presją - dodaje z przekonaniem.
Samo hasło "Legia" musi mu kojarzyć się raczej pozytywnie, ponieważ na dziewięć dotychczasowych spotkań z tą ekipą cieszył się on pięć razy ze zwycięstwa, a dwukrotnie te mecze kończyły się remisami i porażkami. To zresztą przeciwnik, z którym lechita mierzył się w swojej karierze najczęściej. Douglas, który w tym sezonie PKO Ekstraklasy nie opuścił ani jednego pojedynku, liczy w sobotę na zamknięcie "dziesiątki" konfrontacji z tym zespołem. - Mam dużą nadzieję, że zagram w sobotę po raz dziesiąty w tym szczególnym meczu. Wiem, jak istotny jest on dla kibiców, ale trzeba przy tym na chłodno pamiętać, że to kolejne spotkanie za trzy punkty. Kiedy jednak widzisz, ile to znaczy dla ludzi mieszkających dookoła ciebie, podchodzisz do tego inaczej - nie ukrywa szkocki defensor.
- To prawdopodobnie najgorętsze spotkania, w jakich brałem udział. Grywałem w derbach Dundee w Szkocji, ale atmosfera między obiema drużynami nie jest aż tak wroga. W Turcji widziałem na żywo mecz Galatasaray z Fenerbahce, tam faktycznie panowało szaleństwo. Ludzie z zewnątrz nie zdają sobie sprawy z temperatury naszych starć z Legią, często polecam znajomym z innych krajów obejrzeć je i są pod dużym wrażeniem - charakteryzuje najbardziej elektryzujący hit ekstraklasy ostatnich lat zawodnik.
Wszyscy sympatyzujący z Lechem Poznań pamiętają bardzo ważnego, ale i przy tym równie pięknego gola tego piłkarza z rzutu wolnego ze starcia z Legią z marca 2015 roku (2:1). Wydaje się oczywiste, że to właśnie ten moment w swojej historii rywalizacji ze stołecznym klubem będzie mu najbliższy, ale sam zainteresowany patrzy na sprawę inaczej. - Oczywiście, to było wyjątkowe, ale to samo mogę powiedzieć o każdej wygranej z tym rywalem. Tę samą energię czułem rok temu, wchodząc tylko w końcówce meczu na wyjeździe. Wiem, że od tego czasu Legia mocno się poprawiła, jednak i my zostawiliśmy już za sobą trudny początek tego sezonu. To będzie emocjonujący mecz - zapowiada Douglas, który łącznie rozegrał dla Kolejorza już 111 spotkań.
Zapisz się do newslettera