Już w najbliższy piątek Lech Poznań podejmie na własnym stadionie zespół Piasta Gliwice, czyli cały czas urzędującego mistrza Polski. W ostatnich dwudziestu latach niebiesko-biali mają pozytywny bilans takich spotkań i kilkukrotnie starcia tego typu mogły zapaść w pamięci kibiców Kolejorza.
Po emocjach związanych z reprezentacyjnymi występami lechitów powoli wracamy do rywalizacji ligowej. W piątek, 22 listopada, Lech Poznań zmierzy się na stadionie przy ulicy Bułgarskiej z aktualnym mistrzem Polski Piastem Gliwice. W XXI wieku bilans domowych meczów z drużynami, które w poprzednich rozgrywkach sięgały po najważniejsze polskie trofeum jest korzystny dla Lecha. Na siedemnaście takich starć – osiem razy wygrywali niebiesko-biali, pięć razy padł remis, a cztery razy Kolejorz schodził z murawy poznańskiego stadionu pokonany.
Po powrocie Lecha do ekstraklasy w 2002 roku spotkanie z aktualnym mistrzem Polski było zaplanowane na dwunastą kolejkę, kiedy to zawodnicy trenera Czesława Jakołcewicza bezbramkowo zremisowali z Legią Warszawa. Jednak to w kolejnym sezonie odbyło się spotkanie, które na lata zostało zapamiętane przez poznańskich kibiców, ponieważ starcie z Wisłą Kraków pełniło również rolę meczu o Superpuchar Polski. Ze względu na brak wolnych terminów obie drużyny wystosowały prośbę do Polskiego Związku Piłki Nożnej, żeby ligowy mecz rozgrywany po zdobyciu przez Lecha Pucharu Polski był równocześnie spotkaniem o krajowy Superpuchar. Ze względu na to, że w regulaminowym czasie gry padł remis 2:2 doszło do wyjątkowej sytuacji, kiedy ligowy pojedynek zakończył się serią rzutów karnych. Wygrał ją Kolejorz, w związku z czym w odstępie kilku dni do klubowej gabloty mogło trafić kolejne trofeum.
W kolejnych dwóch sezonach ponownie do Poznania przyjeżdżał ten sam mistrz, czyli Wisła Kraków. Najpierw lechici wygrali 3:1 (gole Rafała Lasockiego, Zbigniewa Zakrzewskiego i Piotra Reissa), a rok później pokonali Białą Gwiazdę 2:1, ponownie po golu Reissa i pamiętnej „panence” Mariusza Mowlika. W kolejnym roku ta passa została podtrzymana, ponieważ Kolejorz pokonał mistrzowską Legię 3:1, w meczu, który również jest do dzisiaj miło wspominany na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej. Szczególnie piorunująca w wykonaniu zawodników trenera Franciszka Smudy była pierwsza połowa, kiedy po dwóch golach Marcina Zająca i dobrej grze poznaniacy nie pozostawiali złudzeń kto jest tego dnia lepszy. W drugiej części gry trzecią bramkę dołożył Zbigniew Zakrzewski.
Po remisach z Zagłębiem Lubin (0:0) i Wisłą Kraków (1:1) przyszedł czas na bardzo ważne zwycięstwo w sezonie 2009/2010. W 10. kolejce Lech we Wronkach podejmował Wisłę Kraków do której w tak wczesnym etapie sezonu tracił już jedenaście punktów. Niebiesko-biali wygrali 1:0, po golu Roberta Lewandowskiego, a ostatecznie na ostatniej prostej rozgrywek wyprzedzili w walce o najważniejsze trofeum w kraju właśnie wiślaków. Jednak dwa lata później Wisła zrewanżowała się i wygrała przy Bułgarskiej 1:0, a w kolejnym sezonie Lech doznał najbardziej dotkliwej porażki z aktualnym mistrzem Polski. Śląsk Wrocław wygrał w sezonie 2012/2013 aż 3:0.
W kolejnym sezonie padł remis z Legią Warszawa 1:1 (gol Gergo Lovrencsicsa), ale już kolejny mecz ponownie jest takim, w przypadku którego bez problemu, wybudzonym w środku nocy, można podać zdobywców bramek (a na pewno jednego z nich). Był to sezon 2014/2015, czyli kolejny mistrzowski dla Lecha, a poznaniacy w 25. kolejce ponownie mierzyli się przy Bułgarskiej z Legią. Zawodnicy trenera Macieja Skorży pokonali wojskowych 2:1, a głównymi puntami tego meczu były czerwona kartka dla Arkadiusza Malarza, piękna bramka z rzutu wolnego w wykonaniu Barrego Douglasa oraz szybkie podwyższenie wyniku przez Kaspra Hamalainena.
Jednak radość z tego sezonu przemieniła się w coś zupełnie innego dwa lata później, kiedy Legia wygrała przy Bułgarskiej 2:1 po dwóch ciosach z końcówki spotkania. Ten nokautujący zadał Fin, którego bramki jeszcze kilka miesięcy wcześniej wywoływały zupełnie inne uczucia u poznańskiej publiczności. Ostatnie dwa sezony to aż cztery mecze z mistrzem Polski, którym ponownie był stołeczny klub. Wygrana 3:0 za trenera Nenada Bjelicy, mecz kończący tamte rozgrywki ostatecznie zweryfikowany na walkower, a w zeszłym roku wygrane 2:0 (gole Nikoli Vujadinovicia i Christiana Gytkjaera) oraz ostatnie 1:0 po golu Filipa Marchwińskiego.
Jak będzie w tym sezonie? Przekonamy się już w piątek ok. godziny 22:30. Mecz z Piastem Gliwice rozpocznie się dwie godziny wcześniej.
Zapisz się do newslettera