Bardzo udana końcówka 2019 roku sprawia, że Lech w rundzie wiosennej nadal ma realną szansę bić się o najwyższe cele. Strata, która w pewnym momencie wydawała się bardzo duża, została zminimalizowana, a zdefiniowanie sezonu zostało przesunięte na wiosnę 2020 roku. Dla piłkarzy Kolejorza jest to sytuacja komfortowa. Dlaczego kibice powinni być spokojni w trakcie zimowej przerwy?
Pierwsza część sezonu 2019/20 swoim przebiegiem była bardzo podobna do ostatnich lat w wykonaniu Lecha Poznań w ekstraklasie. Po udanym początku, w październiku piłkarze w niebiesko-białych koszulkach musieli się zmierzyć z wynikowym kryzysem. Szczególnie dotkliwy był październik, w którym nie zdołali w lidze wygrać ani jednego spotkania. To momentalnie spowodowało, że piłkarze trenera Dariusza Żurawia znaleźli się w drugiej ósemce. Po powrocie z listopadowej przerwy na kadrę, w lechitów wstąpiło nowe życie i zdołali oni wygrać cztery starcia z rzędu. Szkoleniowiec Kolejorza wyciągnął drużynę z kryzysu i może zimą z większym spokojem budować drużynę, która wiosną ma walczyć o najwyższe cele.
Zdaniem piłkarskich ekspertów, największą wadą Kolejorza na początku sezonu była niestabilna i popełniająca proste błędy defensywa. To również po czasie udało się przezwyciężyć. W bloku obronnym nastąpiła stabilizacja, tym bardziej ważna, że nie polega ona tylko i wyłącznie na stałym personalnie bloku obronnym. Lech prezentował się dobrze zarówno z Lubomirem Šatką na prawej, jak i na środku obrony, a objawieniem stał się Tomasz Dejewski, któremu dziennikarze wyliczali minuty bez straconego gola. Dużą rolę w takim stanie rzeczy jest powrót do formy Thomasa Rogne, który jest liderem defensywy. Od czasu zwolnienia trenera Adama Nawałki, średnia krocząca "goli oczekiwanych" obniżyła się z 2 xG na mecz, do poniżej 0,5 xG na mecz. Lech nie dopuszcza więc do wielu sytuacji strzeleckich dla przeciwników.
Były zawodnik Ajaxu Amsterdam był jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy na początku rozgrywek. Od pewnego czasu jest jednak na fali wznoszącej. Holender był niepokonany w PKO Ekstraklasie przez 455 minut. Tak długiej serii bez puszczonego gola nie miał w tym sezonie żaden z bramkarzy na najwyższym szczeblu. Mickey nie ustrzegł się błędów w pierwszych meczach kampanii, ale kiedy oswoił się z ligą, stał się mocnym punktem defensywy Kolejorza. Szczególnie istotny był dla van der Harta mecz Totolotek Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola. Wtedy to były piłkarz holenderskiej młodzieżówki wybronił Lechowi awans do 1/4 finału.
Przed sezonem kibice Kolejorza zarzucali skrzydłowym Lecha brak liczb. Rzeczywiście, Joao Amaral, Kamil Jóźwiak oraz Tymoteusz Puchacz nie mieli bardzo udanego wejścia w sezon. Czym jednak dalej, tym cała ta trójka zaczęła zacięcie rywalizować o miejsce na boisku. W trakcie roku objawił się jeszcze Jakub Kamiński - i z poważnego deficytu na tej pozycji, trener Żuraw zaczął mieć… kłopot bogactwa. Łącznie - wcześniej wspominana czwórka odpowiada za 9 goli oraz 10 asyst.
Kiedy selekcjoner Age Hereide powołał napastnika Kolejorza na zgrupowanie, większość ekspertów sądziła, że będzie to jednorazowe sprawdzenie zawodnika. Tak się jednak nie stało. Duńczyk z przytupem otworzył swoje reprezentacyjne konto strzeleckie i stał się z pięcioma golami – jednym z najlepszych strzelców reprezentacji, która awansowała na Euro 2020. Sam Gytkjaer na dalsze powołania zasługuje przede wszystkim grą w Lechu. 29-latek odpowiada za 33% wszystkich bramek niebiesko-białych w PKO Ekstraklasie, notując przy okazji najlepszy start ze wszystkich swoich dotychczasowych sezonów spędzonych w Poznaniu. Łącznie w 20 meczach, strzelił 14 goli i raz asystował. To oznacza, że Duńczyk co 111 minut trafia do bramki.
To nie jest fakt z tego sezonu, ale ma swoje ujęcie historyczne. Kolejorz w rundzie wiosennej zdobywa średnio 0,5 punktów więcej na mecz, co sprawia, że ich średni licznik zatrzymuje się na bardzo dobrej, jak na ekstraklasowe warunki średniej – 2,0 punktu na spotkanie. Od czasu rozpoczęcia rundy rewanżowej, piłkarze trenera Dariusza Żurawia jeszcze nie przegrali, co oznacza, że są skłonni kontynuować dobrą passę. Czy tak się stanie? O tym przekonamy się już w lutym.
Zapisz się do newslettera