Od dziesięciu lat koszulkę z kolejowym herbem na piersi zakłada skrzydłowy juniorów starszych, Filip Wilak. 16-latek powoli puka do drzwi drużyny rezerw Kolejorza, ale jak zastrzega jego trener, Hubert Wędzonka, młody zawodnik musi przekładać efektowną grę na wymierną korzyść dla swojej ekipy.
Urodził się w 2003 roku, a pierwsze kroki w Lechu stawiał jeszcze przed ukończeniem siódmego roku życia. Praktycznie od początku swojej przygody z piłką należał do najlepiej rokujących graczy swojego rocznika. Nie przypadkiem więc wziął udział w prestiżowym turnieju Lech Cup w 2013 roku, a w kolejnych latach stawiał dalsze kroki na drodze swojego rozwoju. W momencie przyjścia do wronieckiej części akademii trafił pod skrzydła swojego obecnego opiekuna, a obaj panowie współpracują do dziś.
Nie bez przerwy, bo jesienią 2018 roku Wilak przeszedł do drużyny juniorów starszych, czyniąc to jako pierwszy spośród rówieśników występujących w polu. Miało to jednak miejsce także ze względu na liczne ruchy kadrowe na linii juniorzy starsi - rezerwy. W tamtym momencie poznaniak jeszcze nie do końca był na starcia na najwyższym juniorskim poziomie w kraju. Tym bardziej, że przyszło mu rywalizować z graczami starszymi od siebie nawet o trzy lata. To były bowiem ostatnie do dziś rozgrywki Centralnej Ligi Juniorów, które odbywały się w kategorii wiekowej do lat 19.
- W tamtym momencie "Wilu" walczył nie tylko z zawodnikami z rocznika 2002, ale także 2001 oraz 2000. Ten ostatni mógł być reprezentowany w każdej drużynie przez czterech zawodników, ale na tym etapie trzy lata różnicy to bardzo dużo - tłumaczy szkoleniowiec Wędzonka. Wychowanek zatrzymał zresztą swój licznik występów w tamtej kampanii na trzech, znacznie częściej schodząc na spotkania ligowe na mecze juniorów młodszych.
Z nią sięgnął w czerwcu minionego roku po wicemistrzostwo kraju do lat 17. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że należał do jednego z liderów swojego zespołu. Wiosną strzelił osiem goli i po Damianie Kołtańskim był najskuteczniejszym zawodnikiem niebiesko-białych. A przecież należy pamiętać, że i w zeszłych rozgrywkach na tym poziomie lechici konkurowali często z o rok starszymi od siebie przeciwnikami.
W tym sezonie rozegrał on czternaście meczów na najwyższym szczeblu Centralnej Ligi Juniorów. Zdobył w nich dwie bramki oraz zanotował jedną asystę. - Od ofensywnych zawodników oczekuje się liczb i na to staramy się kłaść coraz większy nacisk w rozwoju Filipa. Zawsze mieliśmy podejście, że te statystyki przyjdą, ale nadszedł moment, w którym trzeba wziąć kartkę i długopis oraz pewne sprawy podsumować. "Wilu" ma wszystko, czego potrzebuje skrzydłowy, szybkość, motorykę, skuteczność w pojedynkach jeden na jednego, ale musi dołożyć też nieco więcej konkretów - nie ukrywa trener najstarszej juniorskiej drużyny akademii.
- Filip musi sam stawiać sobie tę poprzeczkę jak najwyżej, wymagać od siebie najwięcej. Przy jego nazwisku zapalają się już lampki, jest jednym z dwóch skrzydłowych, którzy lada dzień mogą trafić do rezerw. Tam już nie spojrzy się na potencjał, a na to, co daje na boisku - opisuje położenie 16-latka szkoleniowiec Wędzonka.
Bez wątpienia Wilak należy do jednych z barwniejszych postaci swojej szatni, nadaje jej ton ze względu na najdłuższy staż w swoim zespole, ale… nie tylko. - Kiedy jest czas na pracę, Filip naciąga rękawy i daje z siebie wszystko, ale gdy znajdzie się moment na żarty, także będzie do nich pierwszy. To dobry duch drużyny, a ja nie znam trenera, który by go nie lubił. Wraz z Igorem Ławrynowiczem, Karolem Fietzem czy Krystianem Palaczem stanowią silną grupę poznańską, ale otworzyli drzwi także dla chłopaków z zewnątrz. Sam Filip także się stoi na straży tego, żeby w ekipie panowały jak najlepsze relacje - cieszy się opiekun juniorów starszych Kolejorza.
Zapisz się do newslettera