Bartosz Salamon w sobotę zadebiutował w oficjalnym meczu pierwszego zespołu Lecha Poznań. Stało się to dokładnie 4962 dni od momentu, w którym w 2007 roku wyjechał z Kolejorza, żeby podbijać Włochy. Teraz po trzynastu latach wrócił do miasta, w którym się urodził i wystąpił przeciwko Górnikowi Zabrze (1:1) w ekstraklasie.
W międzyczasie występował na boisko włoskiej Serie A oraz Serie B. - Wyjeżdżałem jeszcze jako junior, więc znałem ten klub bardziej od strony piłki młodzieżowej. Teraz wszedłem już głównym wejściem i poznaję go od strony seniorskiej. Bez dwóch zdań, jestem pod wrażeniem, od razu widać, że to klub wielki i, w mojej opinii, dobrze zorganizowany. Już choćby z tego powodu zasługuje na to, by walczyć o najwyższe cele w polskiej lidze - mówi Salamon, który w środowe popołudnie spotkał się z dziennikarzami, żeby podzielić się pierwszymi wrażeniami po powrocie do Polski i opowiedzieć o swojej bogatej włoskiej przygodzie.
Spędził poza Polską ponad trzynaście lat, w nieco innym miejscu była wówczas ekipa niebiesko-białych.
- W 2007 roku Kolejorz aż takim topem jeszcze nie był, te tytuły i gra w pucharach przyszły po moim wyjeździe. Wiem, jakie są teraz oczekiwania, ale Lech rok temu pokazał, że może być w krajowej czołówce i grać w Europie. Jego obecna pozycja w lidze jest niezadowalająca, więc frustrację rozumiem. Nie pozostaje nic innego, jak to zmienić, by wrócił na pozycję, na której powinien być - przyznaje lechita, który zaprzecza, że wrócił do Polski z myślami o ewentualnym ponownym wyjeździe do mocniejszej ligi. - Najlepsze przede mną i założenie jest takie, by realizować się tutaj. Chcę osiągać dobre wyniki, a być może w przyszłości powrócić do reprezentacji Polski, choć moją reprezentacją jest w tym momencie Lech i na tym tylko się skupiam. Na pewno nie muszę znów wyjeżdżać z kraju - opowiada.
Dodaje również: - Ja wiem o tym, że łatwo byłoby przyjść do klubu, który jest mistrzem z urzędu i z urzędu gra w pucharach. Myślę, że satysfakcja z sukcesów w takim klubie byłaby mniejsza. Natomiast jeśli uda się to w Lechu, satysfakcja będzie ogromna i to mnie napędza. Skupiam się na tym, że można coś zmienić. Chcę tego spróbować i gdyby po moim przyjściu otworzył się okres z sukcesami, moja satysfakcja byłaby ogromna.
Na razie runda wiosenna PKO Ekstraklasy rozpoczęła się od remisu 1:1 w Zabrzu z Górnikiem. - Nie wyszedł nam ten mecz, nie jestem zadowolony zarówno ze swojej postawy, jak i drużyny. Ale my nie możemy na to reagować tak jak kibice czy dziennikarze. Jesteśmy profesjonalnymi piłkarzami, nie możemy sobie pozwolić na załamywanie się. My musimy skupić się jedynie na tym, co dalej możemy zrobić, a nie płakać nad tym. Przespaliśmy się z tym i pracujemy dalej, to jedyna sensowna reakcja. Musimy się odciąć od frustracji, nie zatruwać pesymizmem głowy, bo wtedy będzie ciężko coś osiągnąć. Jako zawodowiec muszę być optymistą, to jedyne racjonalne podejście - opowiada Salamon, który stara się odcinać od reakcji otoczenia, choć doskonale rozumie rozżalenie i złość. - Otoczka na pewno jest negatywna i to zrozumiałe, tyle że jeśli ją do siebie dopuścimy, będzie nam ciężko cokolwiek zrobić - podsumowuje.
Zapisz się do newslettera