2 maja, czyli w dniu finału Pucharu Polski mijają 4 lata od śmierci byłego bramkarza Lecha Poznań, Ivana Turiny. Chorwacki golkiper zmarł w wieku zaledwie 32 lat. Turinę wspominają jego byli koledzy z boiska - Krzysztof Kotorowski oraz Ivan Djurdjević.
Turina urodził się 3 października 1980 roku w Zagrzebiu. Od najmłodszych lat związany był z najbardziej znanym klubem w tym mieście, Dinamem. Zanim jednak zagościł na stałe w bramce tego zespołu, występował w barwach innych chorwackich drużyn - Dubravy, Sesvete, Kamenu Ingrad i Osijeku. W 2007 roku bramkarz trafił do Skody Xanthi. Pobyt w Grecji okazał się jednak niezbyt udany, gdyż niezbyt często występował w pierwszym składzie. Brak ogrania miał pewien wpływ na początki Chorwata w Poznaniu.
- Zanim przyjechał do Poznania, Ivan miał sporą przerwę w grze z powodu problemów klubowych w Grecji. Odbiło się to na jego przygotowaniu. Musiał wejść w rytm meczowy. Pierwsze treningi były dość zabawne, gdyż niemal wszystkie akcje rozpoczynał wyrzutami rękoma. Nóg natomiast używał mało, ponieważ ten element gry niezbyt mu wtedy leżał. Grał niczym bramkarz z lat siedemdziesiątych - opowiada jego konkurent do gry w bramce Kolejorza, Krzysztof Kotorowski.
Zawodnik zabrał się ostro do pracy, by poprawić swoją grę nogami. Pozytywne efekty szybko się pojawiły, co wspomina jego imiennik, Ivan Djurdjević. - Graliśmy mecz z Odrą Wodzisław. Prowadziliśmy 1:0 i broniliśmy tego wyniku. Ivan w niesamowity sposób odbił piłkę nogą. Nie mam pojęcia, jak on to zrobił. Wciąż mam w głowie tamtą sytuację - podkreśla były kolega z drużyny.
Turina był piłkarzem Lecha Poznań przez jeden sezon. W tym czasie rozegrał jednak sporo spotkań - w Ekstraklasie, Pucharze UEFA (dotarł z Kolejorzem do 1/16 finału) i Pucharze Polski. W tych ostatnich rozgrywkach sięgnął po końcowe zwycięstwo. Chorwat rozegrał w spotkaniu finałowym 90 minut.
- Grałem we wcześniejszych spotkaniach pucharowych, ale trener Smuda zadecydował, że w finale wystąpi Ivan. Nie wypada mi oceniać jego umiejętności bramkarskich, ale były one wysokie, skoro grał w Lechu w lidze i Pucharze UEFA. Później również trafił do silnej drużyny, AIK Sztokholm - przypomina Kotorowski.
Barw szwedzkiego klubu Turina bronił przez niespełna trzy lata. Niestety, jego karierę przerwała śmierć. Zmarł 2 maja 2013 roku w trakcie snu, a za przyczynę zgonu podano niewydolność pracy serca. Śmierć chorwackiego bramkarza wstrząsnęła światem piłkarskim. Miał bowiem zaledwie 32 lata. Szczególny szok przeżyli gracze Kolejorza, którzy kilka lat wcześniej wspólnie trenowali w jednym zespole. Turina jest dziś przez nich wspominany bardzo ciepło.
- Wyjątkowy człowiek i bardzo charakterny. Zawsze miał swoje zdanie i dużo do powiedzenia. Należał do dobrych i pozytywnych osób. Był ważną postacią Lecha w okresie, kiedy to mieliśmy sporo fajnych momentów. Często spędzaliśmy wspólnie czas. Niestety, nie ma go już z nami. Zawsze będziemy go dobrze wspominać - mówi Djurdjević.
- Ivan to przede wszystkim fajny i kontaktowy gość. Gdy dowiedzieliśmy się, że zmarł, to dostaliśmy wszyscy gęsiej skórki. Naprawdę, straszna tragedia - opowiada Kotorowski.
Zapisz się do newslettera