Dla piłkarzy poznańskiego Lecha mecz z Cracovią był pierwszym w tym rundzie, do którego lechici mogli się przygotowywać przez cały tydzień. Mimo to kłopotów trenerowi Jose Mari Bakero nie brakowało. Wszystko przez małą epidemię, która z gry wyłączyła Sergei Krivtsa, Jakuba Wilka, Jacka Kiełba i Tomasza Mikołajczaka. Na szczęście dla hiszpańskiego szkoleniowca gotowy do gry był Rafał Murawski. Muraś" w podstawowej jedenastce zajął miejsce na pozycji defensywnego pomocnika obok powracającego po absencji za żółte kartki Dimitrije Injaca.
Początek spotkania w wykonaniu lechitów był znakomity. W pierwszym kwadransie poznaniacy absolutnie zdominowali grę i raz za razem zagrażali bramce Kaczmarka. Już w 2 minucie po kapitalnej akcji lewą stroną w dobrej sytuacji znalazł się Stilić, ale Bośniak nieczysto trafił w piłkę i przestrzelił. W 10 minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Ubiparipa głową celnie uderzał Rudnevs. Kaczmarek był na posterunku. Dwie minuty później po centrze Gancarczyka znów celnie głową uderzał Łotysz, ale i tym razem skutecznie interweniował Kaczmarek. W 14 minucie po podaniu Rudnevsa mnóstwo miejsca przed polem karnym miał Stilić, jednak Kaczmarek po raz kolejny uratował Cracovię. Rudnevs po raz trzeci szczęścia próbował w 21 minucie, gdy po jego atomowym strzale z woleja piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki gospodarzy. Po 20 minutach gra się wyrównała, a z czasem przeniosła nawet pod pole karne Lecha. W 22 minucie po dośrodkowaniu Visniakovsa z piłką minął się Dudzic. Chwilę potem po błędzie Arboledy w sytuacji sam na sam z Kotorowskim znalazł się Ntibazonkiza. Górą bramkarz Kolejorza. Lechici nie zdążyli na nowo się ustawić w defensywie, a już przegrywali 0:1. Po strzale z 18 metrów Klicha piłka nieszczęśliwie odbiła się od Kikuta i przelobowała Kotorowskiego. Lech długo nie mógł się pozbierać po utracie bramki, a inicjatywę przejął dopiero w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy. Mimo to groźniejszą okazję w tym fragmencie gry stworzyli sobie gospodarze. Kolejny błąd popełnił Arboleda, z 16 metrów huknął Visniakovs, ale Kotorowski sparował ten strzał.
W przerwie żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od początku drugiej połowy Lech znów narzucił swój styl gry, tyle że nie przekładało się to na okazję bramkowe. Te groźniejsze po kontratakach mieli gospodarze. W 55 minucie ze skraju pola karnego strzelał Visniakovs. Strzał Łotysza Kotorowski wypluł" przed siebie, na szczęście nadbiegający Klich uderzył lekko i Kotorowski natychmiast się zrehabilitował. Najlepszą okazję do wyrównania poznaniacy mieli w 70 minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony, wprowadzonego w drugiej połowie, Henriqueza w kapitalnej sytuacji znalazł się Rudnevs, ale z siedmiu metrów trafił wprost w Kaczmarka. W ostatnich minutach po podaniu Arboledy szansę miał jeszcze Ślusarski. Nawotczyński w ostatniej chwili zdołał go jednak zablokować, piłkę przejął Kaczmarek i mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gospodarzy.
Cracovia - Lech Poznań 1:0 (1:0)
Bramki: 28. Klich
Widzów: 11.936
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Struna - Arboleda
Cracovia: Wojciech Kaczmarek - Andraż Struna, Łukasz Nawotczyński, Milos Kosanović, Hesdey Suart - Arkadiusz Radomski, Mateusz Bartczak - Saidi Ntibazonkiza, Mateusz Klich (89. Vladimir Bolievic), Alexiej Visniakovs (89. Alexandru Suvorov) - Bartłomiej Dudzic (81. Pavlo Masaryk)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Seweryn Gancarczyk (65. Luis Henriquez) - Dimitrije Injac (79. Mateusz Możdżeń), Semir Stilić, Rafał Murawski - Vojo Ubiparip (65. Ivan Djurdjević), Artjoms Rudnevs, Bartosz Ślusarski
Zapisz się do newslettera