Po bardzo nieudanym początku wiosny piłkarzy Lecha Poznań czeka wyjazd na mecz z Ruchem. W Chorzowie Kolejorzowi nigdy nie grało się łatwo i teoretycznie będzie tam trudniej o punkty niż w spotkaniu z GKS-em Bełchatów, a na kolejne straty lechici nie mogą sobie pozwolić.
- Ruch zawsze jest groźny na własnym boisku. Pamiętajmy, że Legia czy Wisła też miały tam zawsze trudne przeprawy, a kiedy wygrywał Ruch, to zawsze zasłużenie. Siłą Ruchu bez wątpienia jest kolektyw. Śląskie zespoły zawsze pokazują charakter i tak też gra Ruch. W jego składzie są jednak także zawodnicy, których indywidualne umiejętności także dużo wnoszą do gry zespołu np. Jankowski czy Piech. Myślę, że ten ostatni będzie dla nas najgroźniejszy. Mimo to nie uznałbym chorzowskiego zespołu za faworyta meczu z nami. Myślę, że jest szansa na interesujące widowisko, ale nadal ze wskazaniem na nas - uważa pomocnik Lecha Poznań Mateusz Możdżeń.
Najlepiej pojedynek w Chorzowie poznaniacy wspominali w maju 2010 roku. Wtedy walczący o mistrzostwo Lech wygrał na stadionie przy ulicy Cichej 2:1 i na kolejkę przed końcem ligi awansował na fotel lidera. Zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry zdobył wówczas Sergei Krivets.
- Choć ten stadion generalnie dla Lecha jest terenem trudnym, to jednak ja mam stamtąd dobre wspomnienia. Dwa lata temu strzeliłem tam bramkę, która praktycznie dała nam mistrzostwo Polski. Mam nadzieję, że także piątkowy mecz da nam powody do radości - wspomina białoruski pomocnik Kolejorza.
Po osiemnastu rozegranych kolejkach Ruch niespodziewanie plasuje się w ligowej tabeli wyżej niż ekipa Kolejorza. Podopieczni Waldemara Fornalika są na czwartym miejscu i mają w swoim dorobku dwa punkty więcej niż poznaniacy. Jeszcze jesienią, gdy Lech we Wronkach podejmował Ruch nastroje w obu zespołach były diametralnie inne niż obecnie.
- Sytuacja w tabeli sprawia, że nastroje w naszej drużynie są zupełnie inne niż jesienią. Wtedy byliśmy po dwóch zwycięstwach odniesionych na boiskach rywali, a teraz jesteśmy po nieudanej inauguracji. Musimy się jednak podnieść, bo jeśli nie teraz to kiedy - dodaje Mateusz Możdżeń.
Zapisz się do newslettera