Już za nieco ponad 24 godziny na PGE Arenie w Gdańsku drużyna Kolejorza zmierzy się z miejscową Lechią. Gotowość do gry przeciwko podopiecznym trenera Jerzego Brzęczka zgłasza golkiper poznaniaków Jasmin Burić.
Już za nieco ponad 24 godziny na PGE Arenie w Gdańsku drużyna Kolejorza zmierzy się z miejscową Lechią. Gotowość do gry przeciwko podopiecznym trenera Jerzego Brzęczka zgłasza golkiper poznaniaków Jasmin Burić.
Jasmin Burić od początku rundy finałowej broni dostępu do bramki Lecha. Bośniak w pierwszej jedenastce zastąpił Macieja Gostomskiego. Stało się to po przegranym dla Kolejorza finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. - Przyznam szczerze, że nie czekałem na błąd Macieja. Od kilku miesięcy zgłaszam swoją gotowość do gry. Na treningach bardzo ciężko pracuję i cieszę się, że dostałem szansę akurat w kluczowym momencie tego sezonu - zaznacza Jasmin Burić. - Dla bramkarza jest trudno, kiedy nie gra. Zawodnicy z pola zawsze mogą dostać szansę, nawet jeśli zagrają tylko przez 15 minut. Ale to zawsze coś. My jesteśmy w gorszej sytuacji, bo cierpliwie czekamy na swoją szansę, a kiedy już ją dostaniemy, to musimy ją wykorzystać.
Wychowanek Celiku Zenica wejście do bramki Niebiesko-Białych miał bardzo udane, bo Lech pokonał przy Łazienkowskiej Legię Warszawa 2:1. W następnej kolejce jednak niespodziewanie przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 1:3. - Prawda jest taka, że każdy z nas w szatni uwierzył, że z Legią wygraliśmy najważniejszy mecz sezonu, a tak nie było. Na ziemię szybko sprowadziła nas Jagiellonia, przeciwko której zagraliśmy bardzo słaby mecz - wyjaśnia Burić. - Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego jeden mecz potrafimy zagrać dobrze, a drugi już nie. Wiadomo, że wszyscy byśmy chcieli, aby każdy mecz był na bardzo wysokim poziomie i zakończony naszym zwycięstwem. Musimy nad tym popracować.
Na szczęście po pojedynku z białostoczanami przyszedł mecz ze Śląskiem Wrocław, z którym podopieczni trenera Macieja Skorży wygrali 3:0 i pokazali, że nadal są w grze o tytuł. - Moim zdaniem stać nas na jeszcze więcej. Mamy bardzo dobrych, technicznych zawodników. Jesteśmy bardzo groźni w ataku, ale też zdarzają nam się takie mecze, w których nie możemy stworzyć sobie okazji do zdobycia goli. Jednak na treningach poświęcamy temu sporo czasu, dlatego mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie to wyglądało co najmniej tak, jak podczas meczu ze Śląskiem - stwierdza 28-letni golkiper.
Burić jest jednym z niewielu zawodników Lecha, którzy pamiętają zdobycie mistrzostwa Polski w 2010 roku. Czy to w jakiś sposób pomaga mu walczyć z presją, jaka ciąży teraz na całym zespole? - Podchodzę do tego spokojnie. Jestem w Lechu już prawie sześć i pół roku i naprawdę przeszedłem już wiele z tą drużyną. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, czego oczekują od nas kibice, miasto, czy klub - zauważa Bośniak. - Ale nie chcę wytwarzać na sobie jakiejś niepotrzebnej presji. Do końca sezonu pozostały jeszcze cztery mecze, w których musimy być mocno skoncentrowani przez pełne 90 minut. Jeśli uda nam się je wszystkie wygrać, to mistrzostwo Polski wróci po kilkuletniej przerwie do Poznania.
Poznaniacy już w niedzielę będą mogli wykonać kolejny krok do tytułu. Na PGE Arenie w Gdańsku czeka ich pojedynek z wymagającą Lechią. - Będziemy grali na bardzo trudnym terenie, gdzie Lechia na pewno za darmo nie odda nam trzech punktów. Jednak jeżeli chcemy na koniec sezonu cieszyć się z mistrzostwa, to musimy wygrywać również takie mecze. To spotkanie nie przesądzi jeszcze o tym, kto skończy sezon na pierwszym miejscu, ale na pewno pokaże wartość naszej drużyny - zauważa Burić.
Zapisz się do newslettera