W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski, Lech Poznań przegrał z Wisłą Kraków 0:1. Ten wynik przed spotkaniem rewanżowym w zdecydowanie lepszej sytuacji stawia zespół Białej Gwiazdy, który nie dość, że prowadzi to jeszcze zagra u siebie.
- Na razie przegraliśmy bitwę, ale wojna jeszcze się nie skończyła. To jest dwumecz i na razie ponieśliśmy straty do przerwy. Zabrakło nam trochę szczęścia, ale jego suma zawsze równa się zero i jestem przekonany, że ono do nas wróci. Zespół jest bardzo zdenerwowany tym co się stało i to jest najdelikatniejsze określenie, opisujące nastroje w zespole. Niemniej jest to bardzo pozytywna reakcja - mówi trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Lech stwarzał sobie sytuacje i powinien przełamać niemoc strzelecką. Wisłę dwukrotnie ratowała poprzeczka, a w dodatku goście byli skuteczniejsi i po stałym fragmencie gry zdobyli zwycięską bramkę. - Przed nami jest jeszcze spotkanie w Krakowie i zrobimy wszystko by odrobić tam straty. Jesteśmy w stanie tego dokonać. W zeszłym roku byliśmy w identycznej sytuacji w starciu z Polonią Warszawa, a jednak to my awansowaliśmy do kolejnej rundy - przypomina pomocnik Lecha Poznań Sergei Krivets.
Wiadomo już, w jaki sposób poznaniacy udadzą się do Krakowa. Pierwotnie była rozpatrywana możliwość, że lechici zostaną w Białymstoku po sobotnim meczu z Jagiellonią, a w niedzielę wyruszą do Radomia, gdzie mieli przygotowywać się do rewanżowego starcia z Wisłą. - W między czasie znaleźliśmy jednak wolne bilety na przelot do Krakowa w poniedziałek i ostatecznie na ten wariant się zdecydowaliśmy. Wylądujemy na Balicach, gdzie będzie już na nas czekał klubowy autokar - mówi kierownik drużyny Dariusz Motała.
Zapisz się do newslettera