Trzy juniorskie drużyny wronieckiej części Akademii Lecha Poznań czekały blisko pół roku, żeby wrócić do walki o ligowe punkty. To wydarzyło się w miniony weekend i jak zaznaczają trenerzy tych zespołów, radość z powodu gry o stawkę jest ogromna.
Przerwa od rywalizacji na boiskach Centralnej Ligi Juniorów trwała niemal pół roku, bo liczyła 160 dni. Po raz ostatni - jeszcze w ramach minionego sezonu – lechici mierzyli się ze swoimi rywalami w weekend 7-8 marca. Niedługo później Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o zawieszeniu, a w kolejnych tygodniach zakończeniu rozgrywek. Niebiesko-białym pozostały najpierw treningi we własnym zakresie, a od maja powolny restart zajęć grupowych. Wyczekiwany okres przygotowawczy rozpoczęli za to na początku sierpnia i od tego momentu mogli też rozgrywać mecze sparingowe. Kluczowym etapem przywrócenia normalności było jednak wznowienie ligi, co udało się w minionych dniach.
Na własnym terenie przeciwników podjęły dwie młodsze ekipy Kolejorza, a jako pierwsi uczynili to w sobotę podopieczni szkoleniowca Bartosza Bochińskiego. Z CWZS-em Bydgoszcz wygrali 6:0, więc nie dziwi, że po końcowym gwizdku humory w ich szeregach dopisywały. - To wspaniałe uczucie wrócić do rywalizacji. Nie podkręcaliśmy specjalnie chłopaków pod kątem meczu z CWZS, bo powtarzamy im, że te najważniejsze spotkania dopiero przed nami. To napięcie przed startem ligi rozładowały też pewnie nieco cztery gry kontrolne, one spowodowały łagodniejsze wejście w walkę o stawkę – ocenia opiekun juniorów młodszych.
- Liczymy na to, że ta rywalizacja była procesem ciągłym, niezakłóconym już przez żadne czynniki zewnętrzne. Patrzymy do przodu z optymizmem, ale cały czas stosujemy się do wytycznych Ministerstwa Zdrowia i sanepidu, dbamy o to, żeby w odpowiednich miejscach dezynfekować dłonie i troszczyć się o higienę. Bardzo nam zależy, żeby proces szkoleniowy pozostał już nieprzerwany, bo nic nie zastąpi meczów o punkty – tłumaczy trener najlepszej drużyny grupy B ubiegłej jesieni.
W podobnym tonie wypowiadali się także szkoleniowcy dowodzący ekipą trampkarzy Kolejorza. Mimo wysokiego zwycięstwa odniesionego w prestiżowym starciu największy powód do szczęścia stanowiła dla nich ponowna możliwość walki o punkty. Pogoń Szczecin pokonali 7:1 i jak zaznaczają Marcin Kardela i Jędrzej Łągiewka, o szczególną mobilizację nie musieli się martwić. - Nie będziemy ukrywać, że bardzo czekaliśmy na start tych rozgrywek. Krótko przed meczem nie czuliśmy u zawodników stresu i podenerwowania, za to duży głód i chęć gry. Wynik wynikiem, ale równie istotne było to, jak funkcjonowaliśmy na boisku. Mamy wciąż swoje rezerwy i to je będziemy starali się wydobywać z chłopaków, pracujemy dalej. Nasi zawodnicy są do niej odpowiednio zmobilizowani, wiedzą po co przyjechali do Akademii Lecha Poznań, a my ich ku temu stymulujemy – opowiada pierwszy z wymienionych.
Do Krakowa na inaugurację Centralnej Ligi Juniorów udali się za to juniorzy starsi niebiesko-białych. Po bardzo ciekawym i wymagającym pojedynku podzielili się punktami z Cracovią, a chwilę po meczu jego poziom podkreślał trener Hubert Wędzonka. Wtórował mu zresztą jego asystent, Jakub Leosz, a obu panów cieszyła klasa sobotniego przeciwnika i wysoko postawiona poprzeczka. – Widać, że jesteśmy dobrze przygotowani do nowego sezonu i jego wymagań, zarówno pod kątem indywidualnych, jak i zespołowym. Ciężko przejść przez tak długą przerwę od gry suchą stopą, ale uważam, że przez te blisko 160 dni jako akademia funkcjonowaliśmy odpowiednio. Fajnie, że pierwszy mecz za nami, z niecierpliwością czekamy na kolejne – podkreśla drugi trener juniorów starszych.
Zapisz się do newslettera